O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

07-09-2020

Autor: Świat Rolnika

Polskie norki, a ideologia. Szczepan Wójcik: pseudoekolodzy, LGBT, czy aborcyjności to jeden front ideowy

Szczepan Wójcik

Środowisko rolne z nieskrywaną satysfakcją przyjęło informację podaną w ubiegłym roku przez ministerstwo rolnictwa i dotyczącą kategorycznego odejścia od szkodliwych pomysłów niektórych polityków na temat likwidacji hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. Norki amerykańskie w Polsce to silna gałąź rolnictwa – zapewnia Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Szczepan Wójcik: Próby likwidacji branży to sabotaż gospodarczy

Wieloletnie działania części posłów i aktywistów prozwierzęcych odczytywać należy jako – oby nieświadomy – sabotaż gospodarczy. Jaki sens ma bowiem likwidacja sektora zatrudniającego tysiące osób bezpośrednio na fermach i kolejne tysiące w branżach kooperujących, eksportującego towary za ogromne kwoty, generującego istotną wartość dodaną polskiej gospodarki?

– pyta Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Warto przyjrzeć się tu kwestii umiejscowienia hodowli zwierząt na futra w łańcuchu produkcji rolnej. Istotnym czynnikiem jest wspomniana wartość utylizacyjna norek amerykańskich (ponad 98% rodzimej produkcji okrywy włosowej zapewnia ten właśnie gatunek), które żywią się ubocznymi produktami pochodzenia zwierzęcego kat. II i III, czyli – mówiąc obrazowo – tym, co nie nadaje się do spożycia przez człowieka, a co stanowi pozostałość po produkcji drobiu czy przetwórstwie rybnym. Jak informowała na początku ubiegłego roku ówczesna wiceminister rolnictwa Ewa Lech, zwierzęta futerkowe utylizują w formie paszy ponad 700 tys. ton ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, co przekłada się na zysk dla producentów drobiu i ryb w wysokości około 1 mld zł rocznie. Dziś strumień pieniędzy płynie od hodowców zwierząt na futra do drobiarzy i przedstawicieli branży rybnej, którzy sprzedają fermom futrzarskim swoje pozostałości poprodukcyjne.

Gdyby hodowle norek amerykańskich zniknęły z rolniczej mapy Polski, odpady musiałyby zostać zutylizowane w sposób konwencjonalny, czyli po prostu spalone. Spalone zresztą ze szkodą dla środowiska naturalnego

– mówi Szczepan Wójcik.szczepan wojcik lgbt norki

Szczepan Wójcik: obserwujemy radykalizację nastrojów skrajnie lewicowych grup

Problem stanowi fakt, że od kilku lat obserwujemy radykalizację nastrojów skrajnie lewicowych grup. Mówię o wielkim konglomeracie, na który składają się grupy LGBT, zwolennicy aborcji, neomarksiści, tak zwani ekolodzy i całe rzesze innych lewicowych aktywistów. Zdają się oni wzajemnie wspierać w realizacji inicjatyw mających odwrócić tradycyjny porządek Europy oparty na spuściźnie chrześcijańskiej cywilizacji łacińskiej. W tym nowym porządku nienarodzone dzieci skazywane byłyby na śmierć według widzimisię, hodowla zwierząt byłaby sztucznie wypierana przez weganizm, religia przestałaby istnieć. Rolnictwo, którym się zajmuję, jest silną częścią tej układanki. Wspomniani aktywiści są wspierani przez grupy interesu, które na tych przemianach chciałyby zarobić

– dodał Szczepan Wójcik.

Zastanawiający jest tu wątek samych firm utylizacyjnych, dla których producenci zwierząt hodowanych na futra są jedyną konkurencją w rywalizacji o surowiec. Po decyzjach UOKiK i zgodzie na przejęcie przez niemiecką spółkę Saria trzech polskich firm zajmujących się utylizacją odpadów: Eko-Stok, Kemos i Struga S.A., w rękach samej tylko Sarii znalazło się ponad 50% polskiego rynku odpadów. Warto jednak zauważyć, że Saria jest częścią wielkiej niemieckiej spółki Rethmann, która kontroluje ponad 90% rynku odpadów organicznych w naszym kraju.

Czytaj dalej: Jak sprzedać bydło z zyskiem? Warto założyć grupę producentów

Szczepan Wójcik o roli „ekologów”

Nagranie z serwisu YouTube zatytułowane Przychodzi utylizator do ekologa rzuciło nowe światło na sprawę motywacji aktywistów względem wprowadzenia w Polsce zakazu hodowli zwierząt na futra. Prezes Stowarzyszenia Otwarte Klatki – jednego z najprężniej działających stowarzyszeń prozwierzęcych w Polsce – przyznaje, że spotkała się z przedstawicielem firmy Saria. Uznano wtedy, że oba środowiska łączy wspólny cel, czyli walka z polskim przemysłem futrzarskim. W tej sprawie zgłaszane były liczne interpelacje, ale także zawiadomienia do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Centralnego Biura antykorupcyjnego. Służby do dziś badają sprawę, analizując czy nie miało tu dojść do próby wrogiego przejęcia. Sytuacja ta jednak łudząco przypomina to, co w ostatnim ćwierćwieczu działo się z polskim sektorem cukrowniczym, stoczniami, plantacjami chmielu czy z górnictwem.

Zwolennicy wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt futerkowych celowo pomijają także argument dotyczący funkcjonowania rynku. Jeżeli – teoretycznie – fermy zostałyby w Polsce zdelegalizowane, z pewnością przeniosłyby się one do innych krajów. Informacje prasowe płynące z Ukrainy jednoznacznie nakłaniały tamtejszych rolników do inwestowania w fermy futrzarskie ze względu na niestabilną sytuację w naszym kraju

– przypomina Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

W związku z embargiem na drób na linii UE-Rosja, Rosjanie zaczęli inwestować w fermy drobiu. Znaczne ilości surowca do skarmiania zwierząt futerkowych doprowadziły do dynamicznego rozwoju branży w tym kraju. Wielki potencjał wciąż cechuje chińską gospodarkę, która według wielu analiz stała się największym producentem skór zwierząt futerkowych. Wciąż rozwijają się rynki skandynawskie, a Grecja i Portugalia zwracają 50% kosztów inwestycji w przypadku budowy w tych krajach ferm zwierząt futerkowych.

 Fot. Agnieszka Radzik

swiatrolnika.info 2023