Rynek drobiu domaga się niezwłocznej interwencji spowodowanej gigantycznymi nadwyżkami mięsa. Hodowcy alarmują, że ceny są niskie, a samo mięso i tak trudno jest sprzedać.

Rynek drobiu będzie zmuszony do utylizacji zwierząt?

Rynek drobiu – jak informują sami producenci – może być zmuszony do utylizacji zwierząt, jeśli obecny poziom nadwyżek utrzyma się na przez najbliższe tygodnie, a ceny nie wzrosną. Trudna sytuacja spowodowana jest zawirowaniami powstałymi w wyniku pandemii koronawirusa oraz pojawianiem się wciąż nowych ognisk wirusa ptasiej grypy.

Zbyt wysokie koszty utrzymywania zwierząt – rynek drobiu ma kłopoty

Rynek drobiu twierdzi, że obecna sytuacja zmusza ich do nadnormatywnie długiego czasu, w którym muszą oni utrzymywać ptactwo. Problem stanowi właśnie przetrzymywanie drobiu oraz konieczność ciągłego karmienia ptaków. Ceny paszy natomiast mogą wzrosnąć z powodu nadchodzącej suszy rolniczej i trudności w dostawach z zagranicy. Jeśli sytuacja się nie zmieni, hodowcy będą musieli zutylizować przetrzymywany drób. Ta sytuacja spowodowałaby katastrofę na rynku.

To jest żywność bardzo dobrej jakości, chwilowo nadmiarowa w Polsce, co nie znaczy, że niepotrzebna gdzieś indziej. Nasza propozycja dotyczy zdjęcia z rynku nadmiarowej ilości drobiu poprzez uruchomienie skupu interwencyjnego i wysłanie tego towaru w rejony gdzie brakuje żywności np. na południe Włoch (nawet w formie darowizny)

– mówi Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu oraz wiceprzewodnicząca grupy roboczej Copa-Cogeca „Jaja i drób”.

Czytaj także: Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt podszywa się pod służby!

Rynek drobiu – problemy także u producentów jaj

Wylęgarnie w zasadzie zaprzestały odbierania jaj wylęgowych, co spowodowało znaczne problemy na rynku. Jaja wylęgowe nie są jajami konsumpcyjnymi, wobec czego naturalną konsekwencją obecnego stanu rzeczy będzie ich utylizacja. Hodowcy są zdania, że zamiast utylizacji jaja można by zagospodarować na przykład jako proszek jajeczny.

Obawiamy się, że obecny kryzys odbije się negatywnie w przyszłości, gdyż stracimy znaczną część stad reprodukcyjnych, a odbudowa własnego zaplecza piskląt będzie trwała latami

– alarmuje Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.

Producenci pasz utrudniają sytuację…

Rynek drobiu zauważa również niepokojącą tendencję wśród producentów pasz. Ich zdaniem ceny pasz osiągają dziś ceny nieproporcjonalnie wysokie względem trudności spowodowanych pandemią. Rynek drobiu utrzymuje także, że również pośrednicy narzucają obecnie niezwykle wysokie marże. Te wszystkie elementy odbijają się na kondycji rodzimego rynku drobiarskiego.

Z wyliczeń Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu wynika, że obecne koszty produkcji wynoszą około 3,4 zł za 1 kg kurcząt rzeźnych, a hodowcy są zmuszeni do sprzedaży nawet mniej niż 2 zł za 1 kg żywca. Ale i tak jest brak odbiorów. Dotyczy to tzw. wolnego rynku, na którym funkcjonuje około 30% – 40% hodowców

– informuje Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych.

Problemów nie ustrzegli się także ci dostawcy, którzy funkcjonują w oparciu o umowy kontraktacyjne. Także oni są zmuszeni do podpisywania niekorzystnych aneksów do zawartych umów, które mogą wpędzić rynek drobiu w niespotykaną dotąd sytuację.

Straty na poszczególnych fermach są ogromne. Większość z nich nie będzie w stanie spłacać kredytów. A konsumenci najczęściej nie mają wiedzy o dramacie producentów, gdyż ceny w większości sklepów tego nie odzwierciedlają

– podsumowała Anna Zubków wiceprzewodnicząca grupy roboczej Copa-Cogeca „Jaja i drób”, która zaapelowała o nagłośnienie problemu zarówno wśród władz krajowych jak i na poziomie Unii Europejskiej.

Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych zobowiązała się do przekazania postulatów polskich hodowców drobiu do Copa-Cogeca z prośbą o podjęcia stosowanych działań na forum Unii Europejskiej.

fbzpr/jac/fot. pexels