O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

01-02-2015

Autor: Aleksandra Lipiec

Rolników zalewa woda, bo rosną truskawki i aronia

Brak grafiki

Polscy rolnicy każdego roku ponoszą straty w tysiącach złotych wskutek braku melioracji. Przyczyny tego są dwie: ludzie i prawo...

Polscy rolnicy każdego roku ponoszą straty w tysiącach złotych wskutek braku melioracji. Przyczyny tego są dwie: ludzie i prawo.

Północna i północno-zachodnia część województwa łódzkiego pozbawiona jest dużych rzek, które mogłyby zagrażać powodziami przynoszącymi tak jak w innych regionach Polski duże straty materialne oraz zagrożenie dla życia ludzkiego. Niemniej jednak rzeczki i strumienie płynące w zagłębieniach morenowych wylewają co roku wczesną wiosną na pola i łąki, opóźniając w ten sposób rozpoczęcie prac polowych.

Obecnie zgodnie z ustawą Prawo wodne o stan urządzeń melioracji szczegółowej czyli rowów i drenów, dbają spółki wodne, które utrzymują się ze składek ich członków - przeważnie rolników. W niektórych gminach woj. łódzkiego takich spółek praktycznie nie ma, jak np. w gminie Ozorków.

- Ze względu na niską ściągalność składek doszło do zawieszenia działalności spółki wodnej - mówi wójt gminy Władysław Sobolewski. - W konsekwencji tego dbanie o stan urządzeń melioracyjnych spoczywa na właścicielach gruntów. W praktyce wygląda to tak, że urządzenia melioracyjne nie są konserwowane, chociaż zmeliorowane użytki rolne wymagają stałej i systematycznej renowacji.

W innych gminach, na przykład w gminie Zgierz, w niektórych sołectwach były spółki wodne, ale nie sprawdziły się. W sołectwie Rogóźno spółka wodna kopała wojewódzki rów melioracyjny na granicy wsi Rogóźno oraz wsi Wola Rogozińska.
 
- Zaangażowano w te prace 3 ludzi oraz koparkę. Kopali 3 miesiące aż skończyły się pieniądze na dalsze prace. Przekopano tylko 2,5 km rowu - mówi Tadeusz Kociak, rolnik ze wsi Rogóźno, przez którą przebiega rów melioracyjny. - Wraz z właścicielami działek dochodzących lub leżących na rowach melioracyjnych postanowiliśmy w ramach wspólnoty mieszkańców wynająć koparkę „Fadroma” i zlecić udrożnienie rowów. Koszt tych prac melioracyjnych był o 75 proc. mniejszy niż gdyby realizowała go spółka wodna – dodaje.

Z kolei Dariusz Sędzicki z Biesiekierza Rudnego podkreśla, że rolnicy nie chcą się organizować i nie chcą płacić składek na prace melioracyjne. - Problem powstaje dopiero wtedy, gdy woda wedrze się na pole. Wtedy rolnicy chcieliby na gwałt udrażniać rowy, które czasem latami porastają krzakami i drzewami - mówi Sędzicki.

Całkiem inaczej wygląda praca spółki wodnej w gminie Łęczyca.

- Nasza spółka wodna działa bardzo sprawnie - mówi Paweł Wdowiak, były wójt Łęczycy. - Od 3 lat spółką kieruje pan Andrzej Krzyżaniak, który dba o to, by rowy i odpływy wody były drożne. Po roku 1989 spółka wodna w gminie Łęczyca przestała funkcjonować, głównie z tego powodu, że rolnicy nie płacili składek. W 2005 roku gmina podjęła decyzję o reaktywowaniu spółki. Składka wynosi 5 zł z hektara zmeliorowanego na jednego członka spółki rocznie. W roku 2013 całość pieniędzy, którymi dysponowała nasza spółka to była kwota 120 tys. zł. Jedną trzecią stanowiły nasze składki, druga część do dofinansowanie gminy. Ponadto marszałek województwa łódzkiego daje dodatkowo 30 tys. zł dofinansowania do hektara ziemi – tłumaczy dalej.

Wdowiak podkreślił, że jego gminie jest 120 km zmeliorowanych rowów, a ich oczyszczanie nie jest skuteczne, bo powody są przede wszystkim po stronie prawnej.

- W roku 2014 spółka wodna zmeliorowała zaledwie 10 km rowów ponieważ sołectwa w naszej gminie nie mogły poradzić sobie ze ściąganiem składek od członków spółki. Przyczyną tej sytuacji jest brak skutecznych narzędzi do egzekwowania należności. Prawo wodne, co prawda określa, że sąd może poprzez komornika ściągać należności jednak żmudna procedura powoduje, że nie posuwamy się do takich środków by ściągać należne składki. W naszej gminie pomimo opóźnień w zbieraniu należności, ściągalność składek w roku 2014 wynosiła od 80 do 90 proc. całości należnych składek - wyjaśnia Paweł Wdowiak.

Podobnie wygląda praca spółki wodnej w gminie Stryków, gdzie prezesem jest Stanisław Sobieszczyk.

- W naszej gminie walne zgromadzenie zwołuje się na początku każdego roku. Delegaci uchwalają budżet, składkę na nowy rok i udzielają zarządowi absolutorium. Składka na konserwację urządzeń melioracyjnych w 2014 r. wynosiła 15,00 zł z hektara. Nie jest to dużo, gdyż w roku 2014 na 36 tys. zł całości należności składkowych udało się ściągnąć 28 tys. zł. Szacujemy, że w 2015 r. ściągalność może być na poziomie 30 tys. zł. Ponieważ składka nie jest wysoka to burmistrz Strykowa zadeklarował się z pomocą w wysokości 70 tys. zł na tegoroczną meliorację 10 km rowów, które planujemy wykonać. Na terenie działania spółki znajduje się 129,5 km rowów i 1922 ha gruntów zdrenowanych – mówi Sobieszczyk.

W gminie Stryków głównym problemem są awarie urządzeń melioracyjnych spowodowane brakiem systematycznej konserwacji oraz zarastaniem i często brakiem dostępu do sieci rowów melioracyjnych w gminie.

- Właściciele działek bezmyślnie sadzą drzewa, krzewy czy nawet owoce, takie jak aronie, truskawki lub drzewka owocowe na zarośniętych rowach melioracyjnych. Nasze koparki nie mogą wjechać by udrożnić rowy. Poza tym jest duży problem z wycinką drzew, na którą trzeba uzyskać każdorazowo pozwolenie. Trudna sytuacja jest nad rzeczką Moszczenica, gdzie na długości 4-5 km nie ma dojścia do jej brzegów. Na niektórych fragmentach linii brzegowej właściciele gruntów założyli siatki odgradzające działki, co uniemożliwia prace – opisuje stan w swojej gminie rowów Stanisław Sobieszczyk.

Prezes spółki w Strykowie działa w zasadzie społecznie. Dieta na własne potrzeby to 200 zł miesięcznie, a utrzymanie biura spółki to 170 zł na miesiąc.
- Dobrze, że spółka wodna jest wspierana zarówno przez samorząd jak i burmistrza Strykowa - twierdzi Sobieszczyk.- Bez ich pomocy i przy ciągle kulejącej ściągalności składek nie dokonalibyśmy zbyt wiele – podkreśla.

W gminie Dalików, prezesem spółki wodnej jest Wiktor Krzemiński. Biuro znajduje się w jego domu w Dąbrówce Nadolnej.

- Spółka wodna w Dalikowie działa na bazie 15 wiejskich ogniw opartych na bazie sołectw. Szkoda, że państwo wycofało się z bezpośredniego nadzoru nad spółkami. Gdyby w urzędach gminy był zatrudniony urzędnik, który odpowiadałby za pracę spółki z ramienia wójta, to wówczas sądzę, że praca spółek wodnych mogłaby być bardziej skuteczna – mówi Krzemiński.

W gminie Dalików, w roku 2014 ściągalność składek wynosiła od 60 do 80 proc. całej kwoty należności.

- Moje możliwości by ściągać zaległe składki są bardzo ograniczone - narzeka Krzemiński. - Same upomnienia wysyłane pocztą do członków spółki kosztują właściwie więcej niż wysokość składki na jednego członka spółki rocznie, więc siłą rzeczy jest to działanie na skraju opłacalności. Jedynym wyjściem z tej sytuacji wydaje się wynajęcie firmy windykacyjnej, która hurtowo będzie ściągała należności od zalegających – dodaje.
 
Za te pieniądze, które gmina ma do dyspozycji spółka w Dalikowie zmeliorowała zaledwie 10 km rowów w roku 2009. Plany na bieżący rok dotyczą zabezpieczenia drożności głównych spływów wody.

- Spółka ma do całkowitego zmeliorowania 120 km rowów. Nawet przy bardzo dobrej ściągalności składek taka praca zajmie 10 lat. Oprócz tego naprawa tylko sieci drenażowej kosztuje ok. 5 tys. zł rocznie. Odmulanie dna rowu kosztuje od 3 zł w górę w zależności od stanu rowu - podsumowuje Krzemiński.

Na pewno prawo nie ułatwia działania spółkom wodnym. Obowiązujące przepisy w ustawie Prawo wodne nie stanowią wystarczającej podstawy do prowadzenia egzekucji na wniosek spółek wodnych. W takiej sytuacji organy egzekucyjne odmawiają przyjmowania tytułów wykonawczych od spółek wodnych.

Zgodnie z art. 164 ustawy spółki wodne mogą korzystać z pomocy finansowej z budżetu jednostek samorządu terytorialnego przeznaczonej głównie na bieżące utrzymanie wód i urządzeń wodnych oraz realizację inwestycji. Pomimo takiego zapisu w ustawie, Regionalne Izby Obrachunkowe i Ministerstwo Finansów na podstawie przepisów ustawy o finansach publicznych twierdzą, że spółki mogą otrzymać dofinansowanie z jednostek samorządowych tylko na cel związany z realizacją zadania tej jednostki, która udziela dotacji. Na zadania własne spółki samorządy nie mogą przeznaczać pieniędzy.

Inną sprawą utrudniającą prawidłowe utrzymanie wód i urządzeń melioracji wodnych jest stale rosnąca populacja bobrów, które poprzez budowanie tam i kopanie nor w korpusach wałów przeciwpowodziowych powodują coroczne bardzo duże szkody. Jednak złagodzenie ochrony tego gatunku w związku z prawidłowym utrzymaniem urządzeń melioracyjnych nie jest ciągle możliwe na skutek sprzeciwu Ministerstwa Środowiska.

Wreszcie prowadzenie prac melioracyjnych wiąże się z koniecznością wejścia lub przynajmniej udostępnienia terenu przez właściciela na znacznym odcinku cieków. Najlepsze rozwiązanie to odkupienie takiego pasa gruntu. Obecnie na nabycie takiego gruntu starosta musi uzyskać zgodę wojewody. Gdy właściciel nie wyraża zgody na dobrowolne zbycie nieruchomości trzeba go wywłaszczyć co trwa bardzo długo i często powoduje odłożenie inwestycji na długi czas.

źródło: Tomasz Kodłubański/Wsensie.pl, fot. MF

http://wsensie.pl/dummy-category-4/item/1962-rolnikow-zalewa-woda-bo-rosna-truskawki-i-aronia

swiatrolnika.info 2023