Dwie największe sieci spożywcze w Wielkiej Brytanii zaczęły racjonowanie żywności i ograniczenie sprzedaży świeżych owoców i warzywa.

Winne są słabe zbiory zagranicznych dostawców i krajowy kryzys w rolnictwie. Kryzys może trwać kilka tygodni. Szef brytyjskiego stowarzyszenia plantatorów, Jack Ward skrytykował sieci supermarketów, dodając, że jego zdaniem sytuacja będzie się powtarzać.

Brytyjskie markety rozpoczęły racjonowanie żywności

W brytyjskich supermarketach Asda i Morrisons półki z warzywami i owocami świecą w ostatnich dniach pustkami. Sieci handlowe cierpią na znaczny brak zapasów, więc rozpoczęły racjonowanie żywności i zamawiają klientom tyle pomidorów, ogórków czy papryki, ile ci są w stanie kupić.

Asda ograniczyła ilość do maksymalnie trzech sztuk każdego owocu i warzywa. W szczególności dotyczy to pomidorów, papryki, ogórków, sałaty, brokułów, kalafiora i malin. Morrisons posunął się w ograniczaniu sprzedązy jeszcze dalej i od środy pozwoli klientom kupić maksymalnie dwa pomidory, ogórki, sałatę i paprykę.

Obaj detaliści nie określili, jak długo będą obowiązywały ograniczenia, ale rzecznik British Retail Consortium powiedział, że prawdopodobnie potrwa to kilka tygodni.

Zobacz też: Kowalczyk: Dzięki polskim rolnikom czujemy bezpieczeństwo żywnościowe

Znaczące uzależnienie od importu

Przyczyną powszechnego niedoboru warzyw i niektórych owoców w Wielkiej Brytanii są problemy zarówno w kraju, jak i za granicą. Tradycyjni dostawcy z Hiszpanii i Afryki Północnej nie mieli zbyt udanych zbiorów ze względu na powodzie i niskie temperatury, więc kraje te ograniczyły eksport także ze względu na obawy o własne bezpieczeństwo żywnościowe.

Jednocześnie import jest dla Wielkiej Brytanii absolutnie niezbędny zimą i wiosną. The Telegraph zwrócił uwagę, że w tym okresie kraj produkuje tylko pięć procent własnych pomidorów i dziesięć procent własnej sałaty. Resztę zapotrzebowania pokrywają dostawy z zagranicy.

Jednak sytuacja wewnętrzna również przyczyniła się do kryzysu. Rolnicy twierdzą, że z powodu wysokich cen energii nie uprawiali wystarczająco dużo, aby pokryć lukę eksportową.

Szef brytyjskiego stowarzyszenia plantatorów, Jack Ward, powiedział, że racjonowanie żywności było tylko kwestią czasu, ponieważ koszty krajowych dostawców wzrosły, ale nie zostało to przeniesione na ceny produktów. Skrytykował sieci supermarketów, dodając, że jego zdaniem sytuacja będzie się powtarzać.

,,Daliśmy się zwieść fałszywemu poczuciu bezpieczeństwa, że zawsze znajdzie się ktoś na świecie, kto będzie w stanie dostarczyć towar. Łańcuch dostaw wykonał fantastyczną robotę, znajdując gdzieś na świecie kogoś, kto może dostarczyć żywność. Pod tym względem dotarliśmy jednak do końca drogi” – dodał.

fot.Pixabay