Produkty naturalne cieszą się coraz większą popularnością, jednak w dobie koronawirusa Polacy robiąc zakupy zwracają coraz większą uwagę na cenę, co nie wróży nic dobrego dla żywności BIO. Co dalej z rynkiem produktów BIO? Jak pandemia wpłynęła na rynek tych artykułów spożywczych? O tym jak wygląda obecna sytuacja opowiedział podczas zorganizowanej przez Instytut Gospodarki Rolnej wideokonferencji Peter Knauer, dyrektor generalny Hochland Polska.

Produkty naturalne a możliwości ekonomiczne konsumentów

– Przed pandemią koronawirusa czy chwilę po nim, portfolio produktów BIO, które wymaga z góry innych kosztów, ma inne koszty produkcji. Nie łudźmy się, akceptowanie tych produktów zawsze wiąże się z siłą nabywczą ludności. Oczywiście pewną rolę odgrywają także świadomość społeczna, świadomość klimatyczna i inne rzeczy, które na to wpływają, ale w końcu jeśli siła nabywcza nie jest w stanie sprostać codziennym zakupom z tego wątku, to niestety to wpływa na decyzje zakupowe w ten sposób, że zostanie ta nisza. (...) Jeśli patrzeć jeszcze bardziej na wschód, to niektóre produkty robią się kompletnie niszowe, czy to rosyjski, białoruski czy ukraiński rynek. Jest to ściśle związane z możliwościami ekonomicznymi konsumentów i tego czy będą w stanie i czy będą chcieli uważać, że warto za to zapłacić więcej pieniędzy. Na razie jest to mało, natomiast poruszamy się w tym kierunku. Wszyscy producenci musimy coraz więcej wagi przywiązywać do produktów naturalnych

– podkreślił Peter Knauer, dyrektor generalny Hochland Polska, który podkreślił, że aktualnie wszyscy pracują teraz nad eliminacją różnych składników, które są widziane przez konsumenta jako niezdrowe itp.

Produkty naturalne w dobie koronawirusa

– Jak każdy kryzys, również dla nas była to albo duża możliwość albo wielkie ryzyko. Myślę, że w firmach – i naszą wymienię jako pierwszą na liście – ryzyk, do których do których przygotowaliśmy się procesowo w zarządzaniu nie było pandemii. Były pożary, powodzie, wszystko co można wymyślić, zerwanie kontraktu z klientem, ale pandemia jako taka nigdy nie istniała. I myślę, że to jest ciekawy wniosek. Po drugie muszę powiedzieć, że widziałem, przynajmniej u nas, w dużym stopniu było tak, że ta pandemia trochę oddzieliła albo dała ludziom do zrozumienia kto jest kto, bo traktowanie pracowników w czasie tej pandemii też było takim testem, moim zdaniem dla wszystkich pracodawców. Co wy robicie, żeby obronić z jednej strony oczywiście ciągłość produkcji, która jest ważna, ale co wy robicie, żeby chronić zdrowie naszych pracowników, którzy nie łudźmy się – bali się tego i wiedzieli, że jak przyjdą do pracy, to ryzyko będzie znacznie większe niż dla tych, którzy pracują z domu. Poczuliśmy taki lekki wzrost solidarności ludzi i wzajemny szacunek jednych pracowników dla drugich. Szczególny szacunek dla ludzi na liniach, logistyce, magazynach, którzy po prostu nie mieli wyboru, a musieli przyjść do tej pracy. (...) To są rzeczy na których chcemy budować przyszłość. Znacznie lepsze zarządzanie ryzykiem, bo wszystkie podziały, segregacje, zmiany itd., wszystko to oczywiście robiliśmy i jestem pewien, że niektóre z tych rzeczy będziemy świadomie utrzymywać, nie robiąc przy tym wielkiej uciążliwości dla pracujących, ale np. pleksi między miejscami pracy to chyba jest rozwiązanie, które wcale nie jest złe. Jeśli ktoś pamięta, kiedyś apteki były zaszklone. Dopiero później ktoś wymyślił – architektonicznie ładnie, ale dla pandemii niekoniecznie – że wszystko musi być przestrzenne. Będziemy myśleć też nad tymi nowymi realiami, ale na pewno wiele rzeczy będziemy przejmować i po prostu organizować się trochę inaczej

– mówił podczas wideokonferencji Peter Knauer.

Czytaj także: Sektor przetwórstwa mlecznego. Robico: pandemia zmieniła zwyczaje konsumentów

swiatrolnika.info/MS/Fot. Pixabay