Informacje
01-12-2014
Na Litwie panuje prawdziwy boom na zakładanie farm zwierząt futerkowych. Na światowych aukcjach za skórki futrzaków można otrzymać ogromne pieniądze, jak nigdy dotąd. A litewskie futerka są jednymi z najlepszych w Europie...
Na Litwie panuje prawdziwy boom na zakładanie farm zwierząt futerkowych. Na światowych aukcjach za skórki futrzaków można otrzymać ogromne pieniądze, jak nigdy dotąd. A litewskie futerka są jednymi z najlepszych w Europie.
Można stwierdzić, że w ciągu ostatnich lat panują najwyższe, jak dotąd, ceny skór futerkowych – powiedział jeden z największych hodowców zwierząt futerkowych na Litwie – Česlovas Tallat-Kelpša, właściciel spółki akcyjnej„Vilkijos ukis”. Zaznaczył, że obecnie średnia cena za futerko norki wynosi 55-60 euro, a lisa – 140. W porównaniu z rokiem 2008, skóra norki zdrożała niemal trzykrotnie.
Skąd taki wzrost cen?
Z powodu Chin, które rozwijają się bardzo szybko. Każdego roku rośnie tu liczba bogatych. Oni lubią przepych i chętnie go demonstrują. Chcą jakościowych produktów – o wielkim popycie na futra w Chinach opowiadał Tallat-Kelpša. Powstają tam nawet ogromne centra handlowe wyłącznie ze sklepami futer, ale wystarczy najmniejszy zgrzyt w gospodarce państwa środka i biznes futerkowy runie jak domek z kart, gdyż w Europie futra są mniej popularne. Zdaniem przedsiębiorcy, jest tylko kwestią czasu, kiedy branżę futerkową dotknie poważny kryzys, który „przerzedzi” w wielkim tempie rosnącą liczbę hodowców, goniących za zyskiem. Rozmówca też dodał, że w związku z większą liczbą hodowców, w kraju zaczyna brakować odpadów mięsnych, drobiowych i rybnych, z których spółka produkuje karmę dla futrzaków (również na sprzedaż). Teraz odpady zmuszona jest dostarczać z Polski czy Łotwy.
W piątce najlepszych
Według Tallata-Kelpšy, który jest także przewodniczącym Litewskiego Zrzeszenia Hodowców Zwierząt Futerkowych, obecnie na Litwie jest 40 dużych gospodartw chowu futrzaków. Dzięki wysokiej jakości produkcji litewscy hodowcy pomyślnie przetrwali ostatni kryzys gospodarczy, który ich ledwo musnął. Kryzys jest łatwiej przetwać, gdy się ma futerka dobrej jakości. Więcej się za nie płaci. Kiedy ceny spadają, nabywcy robią się bardzo wybredni. Nie chcą niedobrych futer za byle jaką cenę – powiedział Tallat – Kelpša, dodając, że litewskie skóry futerkowe są w piątce najlepszych w Europie. Bardziej dał się we znaki tzw. kryzys rosyjski w 1998 r. „Vilkijos ukis” był zmuszony sprzedawać skóry futerkowe za pół ceny kosztów własnych doznając milionowych strat. Ponadto wtedy hodowano w nim mniej jakościowe zwierzątka pochodzenia rosyjskiego, a nie skandynawskiego, jak obecnie. Spośród wszystkich krajowych spółek hodowlanych trudny okres przetrwało zaledwie kilka, w tym „Vilkijos ukis”, będący najstarszym w kraju gospodarstwem komercyjnego chowu zwierząt futerkowych.
Spółka „Vilkijos ukis” została założona przez jej obecnego właściciela przed 20 laty w miejscowości Vilkija (rej. kowieński). W czasach sowieckich była tu ferma lisów srebrnych, a przed wojną - gospodarstwo rolne dziadka przedsiębiorcy – Jonasa Tallat-Kelpšy.
Dzisiaj spółka, mająca kilka ferm w trzech rejonach kraju, hoduje ponad 42 tys. norek i 460 czarnosrebrnych lisów. Można powiedzieć, że są to ostatnie (hodowlane) lisy na Litwie. Ich hodowla wymaga „najwyższego pilotażu”. Jesteśmy ambitni, dlatego je hodujemy – mówił przedsiębiorca z Vilkiji. Naczęściej jednak hodowane są raczej norki, gdyż ich futerka są stabilnie popularne na rynku. Na fermach Tallat-Kelpšy rozprowadzane są głównie norki rude i trochę białych. Trzymane są w zadaszonych pawilonach (norki nie boją się nawet trzydziestostopniowego mrozu). Jedna samiczka przy zazwyczaj ma 5 szt. potomstwa. Zwierzątka żyją na fermie nie dłużej niż dwa lata.
Specjalistów kształci sama
Dbając o dobrą jakość futerek, specjaliści „Vilkijos ukis” zajmują się selekcją gatunkową norek. Odbierają zwierzątka z najlepszych chowów. Jak zaznaczył pan Česlovas, ta praca jest bardzo odpowiedzialna, a kryteria oceny są bardzo subiektywne. Źle wybrany zwierzak może przynieść 400-500 litów ubytku – stwierdził. Specjalistów od selekcji zwierząt futerkowych brakuje, dlatego spółka kształci ich sama. W opinii rozmówcy, być może warto byłoby zaproponować krajowym uczelniom rolnym, aby wprowadziły takową specjalność, bo ferm hodowlanych przybywa i jest ogromne zapotrzebowanie na specjalistów.
W ciągu ostatnich lat w rozwój i modernizację spółka zainwestowała 5 mln litów. Planuje dalsze poszerzenie hal do produkcji karmu, zbudowanie pojemnej chłodziarni, nowego magazynu do składowania zboża i innych. Jak zaznaczył gospodarz, „Vilkijos ukis” jest dużą spółką, więc ma ograniczone możliwości do otrzymania wsparcia unijnego. Jeżeli już uczestniczy w projektach europejskich, to nie po to, by za wszelką cenę otrzymać pomoc, ale jako dodatek do swych inwestycji. Np. w ramach programu Rozwój Litewskiej Wsi 2007- 2013 zrealizowała projekt (o wartości ok. 2 mln litów, z czego Unia sfinansowała 400 tys. litów) na urzeczywistnienie wymagań dyrektywy azotanowej czyli w klatkach zwierząt zastosowano komputerowy system usuwania nawozu, który podziemnymi rurami trafia do rezerwuaru.
Biznes bezkonkurencyjny
Oprócz hodowli futrzaków i produkcji karmy, „Vilkijos ukis”, którego dochód w 2011 r. wyniósł prawie 27 mln litów, zajmuje się obróbką skór. Sezon obrabiania zaczyna się w listopadzie i trwa do marca. Spółka korzysta z najnowszych i kosztownych urządzeń do oczyszczania, oszuszania czy formowania futerek itd. „W ubiegłym roku wyprodukowaliśmy 160 tys. skór futerkowych, w br. – ok. 200 tys., a w następnym planujemy jeszcze więcej – ok. 250 tys.” – oznajmił Tallat-Kelpša, którego produkcja realizowana jest na największych specjalistycznych aukcjach, m.in w Helsinkach, Toronto, Kopenhadze. Ich klienci otrzymują konto, numer i co roku powinni informować, ile zamierzają dostarczyć futerek. O nic więcej nie powinni dbać. Przedstawiciele aukcji sami zabierają skóry futerkowe, zaopatrując klientów w opakowania, etykietki itd. Na aukcjach futerka są sprzedawane w cenie, według wartości, a nie pochodzenia. Innym plusem tego biznesu jest to, że nie trzeba konkurować. Nie potrafiłbym pracować w biznesie, gdzie jest konkurencja. A tutaj żadnej reklamy, przepychanek na rynku. Marketingiem zajmują się aukcje. Nasza praca polega tylko na wyprodukowaniu dobrego towaru, który byłby wysoko oceniony – stwierdził Tallat-Kelpša.
źródło: SR/, fot:.Litpress