Informacje
25-08-2021
Bzyczą, kąsają, gryzą, żądlą i wywołują swędzenie. Ludziom spacerującym po lesie najbardziej uprzykrzają życie właśnie komary. W przeprowadzanych przez Lasy Państwowe badaniach opinii publicznej niechęć do kłujących nas owadów deklaruje aż co trzeci badany.
Komary – w naszym kraju rozpoznano do tej pory 47 gatunku tych owadów
W lesie czyhają na nas dziesiątki gatunków owadów gotowych kłuć, gryźć i wysysać naszą krew. Spotkanie z niektórymi z nich może się zakończyć jedynie niegroźnym świądem bądź swędzącym bąblem. Wiele jednak może wywoływać silne odczyny alergiczne oraz przenosić choroby wirusowe i bakteryjne.
Zapewne wielu z nas choć raz w życiu poczuło nieprzyjemne ukłucie, przypominające wbijanie w skórę grubej igły. Po chwili miejsce to zaczynało swędzieć i pojawiał się czerwieniejący obrzęk. Tego typu ugryzienia przypisywane są najczęściej „końskiej musze”, gatunkowi, który tak naprawdę nie istnieje. Bzyczący wokół naszej twarzy i niedający się odgonić natrętny, szary owad z charakterystycznymi, wielkimi, purpurowo-fioletowymi oczami to z dużym prawdopodobieństwem jusznica deszczowa, muchówka z rodziny bąkowatych, nazywana także bąkiem lub ślepakiem.
Najczęściej atakuje w pobliżu zbiorników wodnych, w stajniach czy oborach. Jusznice chmarami unoszą się wzdłuż leśnych dróg, obrzeży lasów, nad polanami i łąkami. Jest równie dużym natrętem co bąk bydlęcy, którego z kolei spotkamy na pastwiskach i śródleśnych polanach. Ten dwa razy większy od jusznicy owad ma równie wielkie, ale zielone oczy i pokryty jest żółtymi włoskami. Bąkowate najbardziej dokuczliwe są w gorące, parne dni, tuż przed deszczem lub zaraz po nim.
Najczęściej jednak męczą nas komary. W naszym kraju występuje ich aż 47 gatunków, z czego 36 żywi się ludzką krwią. Rozpoznanie poszczególnych osobników wymaga wprawy, ale z dużym prawdopodobieństwem atakuje nas komar kłujący, najpospolitszy w kraju przedstawiciel rodzaju. Wprawdzie nie jest on najlepszym lotnikiem, ale porusza skrzydełkami z częstotliwością ponad 600 uderzeń na sekundę. Właśnie to tempo wywołuje drgania, które słyszymy jako irytujące bzyczenie.
Bardzo bliskimi kuzynami komarów są ciemniejsze i mniejsze, związane z płytkimi zbiornikami wodnymi meszki. Masowo pojawiają się późną wiosną i latem, najczęściej na terenach zadrzewionych, aktywne są w dzień i atakują chmarami. Ich ukłucia są bardziej bolesne od tych które zadają komary i pozostawiają krwawiący ślad.
Najmniejszym z krwawych kuzynów komara jest kuczman, który najbardziej dokucza wczesnym rankiem i o zmierzchu nad zbiornikami wodnymi. Po jego ukąszeniu pozostaje ropiejąca grudka, która znika dopiero po tygodniu.
Czytaj też: Pustułki wypuszczone na wolność
Komary – sposób ich działania można uznać za “niezwykle delikatny”
Dlaczego ukąszenia komarów i meszek czujemy dopiero po tym, jak już odlecą, a cięcie „końskich much” boli nas natychmiast? Dlaczego jedne ukłucia bolą mniej, a drugie bardziej? To, w którym momencie odczuwamy, że coś nas podgryza, zależy przede wszystkim od tego, w jaki aparat gębowy zaopatrzony jest atakujący owad. Komary i spokrewnione z nimi owady mają aparat typu kłująco-ssącego (umożliwia odżywianie się nektarem kwiatów i krwią), który złożony jest z całkiem profesjonalnych trzech par igieł. Pierwsza para zaopatrzona jest w ząbki i służy do przebicia skóry, którą rozchylają dwie kolejne komarze igły. W ten sposób trzecia para ma dostęp do krwi. Jedna z igieł wkłuwa się w ciało i zasysa krew, druga w tym czasie wpuszcza związki zapobiegające jej krzepnięciu.
Sposób w jaki działają komary i pokrewne z nimi owady można uznać za niezwykle delikatny, gdyż komarze igły aplikują nam środek znieczulający. Dlatego swędzenie odczuwamy dopiero po skończonej przez owada krwawej robocie. Całkowitym przeciwieństwem są zaopatrzone w aparat gębowy typu tnąco-ssącego jusznice, które są zdecydowanie mniej subtelne i nie znieczulają swoich ofiar. To właśnie dlatego ich ugryzienia są niezwykle bolesne. Narzędzie, którym dysponują, składa się z mocno rozwiniętej pary żuwaczek oraz szczęk otoczonych miękką rynienką. Ten silny aparat pozwala im wykonać precyzyjne cięcie skóry i zlizywać wypływającą z niej krew.
A w jaki sposób leśni krwiopijcy wynajdują swoje ofiary? Ciało jusznicy zaopatrzone jest w receptory podczerwieni, które umożliwiają jej namierzenie ofiary z dużej odległości. Aktywne przeważnie w ciągu dnia samice przyciągają ciepło, ruch, świecąca powierzchnia i dwutlenek węgla.
Równie czułe na wydychany przez nas dwutlenek węgla są komary. Reagują także na kwas mlekowy zawarty w ludzkim pocie.
Wśród wszelkiego rodzaju „bąków”, komarów i meszek krwią odżywiają się tylko samice. To ich aparat gębowy jest lepiej rozwinięty i mocniejszy. Krew potrzebna jest im jedynie w okresie, w którym składają jajeczka. Do ich wytworzenia niezbędna jest duża ilość białka. Poza okresem rozrodczym samice, podobnie jak spokojne samce, żywią się sokiem roślinnym i nektarem kwiatów.
lasy.gov.pl/fot.Pixabay