Na Lubelszczyźnie wykryto przypadki zakażeń koronawirusem wśród norek. Przez zarażenie czterech osesków, ubojowi poddane zostanie kilkadziesiąt tysięcy zwierząt. Sam hodowca zostanie najpewniej z niczym, ponieważ prawo, które bez trudu zmienić mógłby minister rolnictwa, nie przewiduje odszkodowań dla hodowców zwierząt futerkowych. Na ten temat Oliwer Pochwat rozmawia z była posłanką Renatą Beger.

Czy służby zachowały się właściwie?

Jeżeli wykryto zarażone koronawirusem zwierzę, powinno się przebadać całe stado, a nie wybijać wszystkie w pień. Nie wierzę w to, że wszystkie, co do jednej sztuki, były chore. W związku z tym nie zgadzam się z takim postępowaniem, w myśl którego zdrowe zwierzęta były utylizowane. Nie ma ku temu podstaw. Czy dlatego, że część ludzi jest chora, należy nas wszystkich utylizować?

Jakie działania w Pani opinii należałoby podjąć?

Standardowym działaniem w gospodarstwach rolnych jest to, że zwierzęta chore natychmiast odizolowuje się od zwierząt zdrowych. To jest zwyczajna procedura. I ja tak bym postąpiła. Przebadałabym wszystkie zwierzęta, odizolowała te sztuki, które są chore. Jestem zwolenniczką szczepienia norek, nie utylizowania zdrowych sztuk

Czy Pana zdaniem sytuacja, którą obecnie obserwujemy może stać się kolejnym problemem Prawa i Sprawiedliwości na wsi? Próbą wprowadzenia Piątki dla zwierząt niejako tylnymi drzwiami?

Oczywiście, że to może stać się problemem Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli mamy w głowie sytuacje z ubiegłego roku, wiem, że wszystko jest możliwe. Nie chciałabym, żeby do tego doszło, bo już mówi się o czwartej fali koronawirusa. W związku z tym możemy przyczynić się do tego, że właśnie się następna fala rozniesie się po Polsce. O tym powinni myśleć rządzący i przewidzieć co się może stać.

Czytaj także: TYLKO U NAS! Ardanowski o dramacie hodowcy norek: Na Boga! Gdzie jest w tej sytuacji minister rolnictwa?

Jest jeszcze jedna sprawa, o której dowiedziałam się dziś. Otóż Lewica złożyła projekt ustawy, według której w przypadku inwestycji w budynki gospodarskie takie jak choćby obora, podstawowym wymogiem ma być absolutny brak odorów. To wszystko prowadzi do jakichś absurdów – takich właśnie jak wybijanie zwierząt bez względu na to, czy są one zdrowe, czy chore. W potężnych ilościach wybija się drób, podobnie świnie z powodu epidemii ASF – nie jednak dziki, które są wektorem przenoszenia choroby.

To jest absurd. Żadna z osób decyzyjnych w zasadzie nie ma pojęcia, co zrobić, gdy w gospodarstwie dojdzie do krytycznych sytuacji. Ubój wszystkich zwierząt nie jest tu żadnym wyjściem – chyba, że jest to odgórna decyzja taka jak „prikaz” skądkolwiek, które mogłyby dostać nasze władze, a według którego wszystkie norki w Polsce należałoby wybić w pień.