O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

09-12-2016

Autor: Jacek Strzelecki

Katar kurczaka [KOMENTARZ]

Katar kurczaka [KOMENTARZ]

Siedem krajów zamknęło swoje rynki dla polskiego drobiu i to prawdopodobnie jeszcze nie koniec. Na wszystkich padł blady strach.

Chiny, Azerbejdżan, Gruzja, Japonia, RPA, Tajwan i Wietnam – te kraje zamknęły swoje granice dla polskiego drobiu, bo stwierdzono u nas HPAI.

 

HPAI to wysoce zjadliwa grypa ptaków. W Polsce pojawił się jej podtyp H5N8. Informacja ta wywołała piorunujące skutki – eksport polskiego mięsa drobiowego na tym bardzo ucierpi. Wprowadzone embarga są bolesne, bo Polska długo zabiegała o wejście na każdy z tych rynków. Chiny to największa strata. Eksperci z branży drobiarskiej szacowali eksport mięsa drobiowego do tego kraju na kwotę 1 mld zł, a niektórzy nawet twierdzili, że i 2 mld byłby dla nas osiągalne. To ogromna suma. Straty w pierwszych dniach pod odkryciu wirusa są liczone w dziesiątkach milionów złotych. Jeśli wirus utrzyma się dłużej, to będą to setki milionów złotych. I nikt tego nam nie zwróci.

 

Przypomnijmy 3 grudnia w gospodarstwie położonym w gminie Deszczno (powiat gorzowski, województwo lubuskie), w stadzie gęsi, liczącym w dniu próbkobrania 600 sztuk ptaków, został stwierdzony wirus. Zapada decyzja o natychmiastowej likwidacji stada i jego utylizacji oraz wprowadzeniu w gospodarstwie reżimu epizootycznego i zasady bioasekuracji.

 

Polska obecnie jest pod wpływem dwóch wirusów: na wchodzie ASF (afrykański pomór świń) a na zachodzie ptasia grypa. Zdaniem naukowców wirus HPAI dotyczy wyłącznie drobiu, nie dotyczy ludzi, jeśli przestrzegają higieny. Nie jest przenoszony przez ptaki dziko żyjące (choć pewności 100-procentowej nie ma). Jeśli gdzieś powstało ognisko chorobowe, to było ono skutkiem przemieszczania zakażonego drobiu. W związku z tym Główny Lekarz Weterynarii wydał odpowiednią instrukcję dla rolników z wytycznymi, jak mają postępować ze swoim ptactwem, by ochronić je przed chorobą.

 

Jesienią 2005 oraz wiosną 2006 roku Europa (w tym Polska), musiała zmierzyć się z problemem ptasiej grypy. Informacje o padłych stadach mieszały się z plotkami o zachorowaniu ludzi i ich śmierci. Zapanowała swoista społeczna psychoza. Polacy do okręgowych inspektoratów weterynarii znosili setki martwych ptaków, a te zgodnie z prawem musiała je badać. W przeciągu kilku tygodni inspekcje wydały roczny budżet na badania pod kątem ptasiej grypy padłych pojedynczych sztuk drobiu, gołębi, wróbli, kawek, a nawet kanarków.

 

Czy od tamtego czasu się czegoś nauczyliśmy? Miejmy nadzieję, że tak... Czy gdy w naszym sąsiedztwie kichnie gołąb (a to jest jeden z objawów), to ktoś wpadnie na pomysł masowej eksterminacji tego gatunku? Histeria nie pomoże polskim rolnikom, polskim firmom drobiarskim ani rządowi.

 

Potrzeba determinacji i rozwagi. Miejmy na uwadze fakt, że porządkowanie świata po poprzedniej epidemii ptasiej grypy trwało kilka lat. Ciekawe, jak długo Europa i Polska będą się podnosiły po tej epidemii. Jedno jest pewne. Do maja 2017 roku o eksporcie polskiego drobiu w kierunku wschodnim możemy jedynie pomarzyć.

 

Jacek Strzelecki

 

Fot. pixabay.com

swiatrolnika.info 2023