Od kilku miesięcy producenci mleka narzekają, że podaż mleka zdecydowanie przewyższyła popyt. Przez nadprodukcję mleka rolnicy mieli ogromny problem ze spłatami kredytów na inwestycje. Jednak teraz branża powoli odbija się od dna.

Masło w UE kosztuje już tyle, ile na cenowej górce z przełomu 2013/2014. Pozostałe produkty mleczne również drożeją, choć są jeszcze znacząco poniżej rekordowych cen. Obecne stawki skłaniają więc ku przeznaczaniu większej ilości mleka na produkcję masła, a mniejszej – proszków i serów. Ten rozkład sił powinien spowodować wzrost cen, co oznacza, że możemy być w połowie drogi do kolejnego mlecznego szczytu – wyjaśnia Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole.

 

Według mleczarzy ceny mleka będą wzrastać i ta tendencja będzie stała. Ich zdaniem za miniony spadek opłacalności produkcji mleka odpowiedzialni są Chińczycy, którzy importowali zdecydowanie mniej mleka, oraz zwiększenie produkcji w innych krajach. Dzięki ograniczeniu dostaw mleka z Nowej Zelandii, Australii i Argentyny oraz ponownemu zwiększeniu popytu w Chinach polscy producenci mogą na razie spać spokojnie.

Obecny wzrost cen mleka zachęca do zwiększenia produkcji oraz inwestowania w odpowiednie narzędzia czy zwiększenia liczebności stad, jednak należy pamiętać, że choć obecnie ceny mają tendencję wzrostową, ten kierunek może się znów odwrócić i nastąpi wtedy ponowna przewaga podaży nad popytem.

 

pb.pl/EZ/Fot. pixabay.com