O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

08-12-2015

Autor: Robert Maj

Producenci wołowiny będą się konsolidować dla wyższej jakość mięsa

Brak grafiki

Producenci wołowiny żyją dziś z eksportu, a Polska stała się drugim po Holandii eksporterem wołowiny w UE z 14-proc. udziałem. By utrzymać korzystny trend, zakłady mięsne zamierzają się konsolidować. To pozwoli im podnieść jakość mięsa, a jednocześnie utrzymać stosunkowo niskie koszty. 

Producenci wołowiny żyją dziś z eksportu, a Polska stała się drugim po Holandii eksporterem wołowiny w UE z 14-proc. udziałem. By utrzymać korzystny trend, zakłady mięsne zamierzają się konsolidować. To pozwoli im podnieść jakość mięsa, a jednocześnie utrzymać stosunkowo niskie koszty. 

Pod koniec 2014 roku w Polsce hodowano ponad 5,7 mln sztuk bydła, o 1,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Zwierząt przybywa, bowiem na wołowinę jest coraz więcej chętnych, zwłaszcza poza granicami Polski. Według danych MF (za MRiRW) w pierwszych ośmiu miesiącach br. eksport nieprzetworzonego mięsa wołowego zwiększył się o 16,5 proc. w ujęciu rocznym do 237,3 tys. ton. Według Eurostatu udział Polski w unijnym handlu tym mięsem wzrósł z 11 do 14 proc., co daje wołowinie drugie miejsce.

W Polsce spożycie wciąż jest niewielkie, około 2 kg wołowiny rocznie na osobę. Jednak mimo że w ciągu trzech ostatnich lat ceny detaliczne tego mięsa wzrosły o 50 proc., jakość wołowiny w handlu wyraźnie się poprawiła, a to daje szansę na wzrost spożycia.

– Jeszcze 3 lata temu kawałek antrykotu czy rozbefu kosztował 24 zł, ale nie był kupowany chętnie, bo mięso było niepewne, raz twarde, raz miękkie, a przeważnie twarde  tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jerzy Wierzbicki, prezes zarządu Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego. – W ciągu kilku lat cena za kilogram poszła w górę o 50 proc., z 24 zł na 36 zł, ale z punktu widzenia konsumenta, który szuka mięsa do smażenia, to jest dobra cena, bo dzisiaj ma alternatywę do polędwicy po 80 zł za kilogram.

Producenci mięsa, by zapewnić dobrą jakość inwestują w badania i nowoczesne metody hodowli. Korzystają także z zagranicznych wzorców podczas rozbioru mięsa.

– To jest droga, jaką trzeba iść, przemysł musi dobierać inne mięśnie tuszy, które dzisiaj są sprzedawane tanio i tak je przygotowywać, i tak je prezentować konsumentowi, aby mógł je z powodzeniem wykorzystywać w swojej kuchni i żeby to była wołowina dobra za każdym razem – przekonuje Jerzy Wierzbicki. – Taką pracę wykonujemy w ramach badań naukowych wspólnie z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim i SGGW.

Wysoka jakość i relatywnie niskie ceny trudno jednak utrzymać, gdy branża jest rozdrobniona. Drobnych hodowców i małych ubojni nie stać na odpowiednie inwestycje, dlatego wśród producentów trwa proces konsolidacji. Rosną uboje u dużych producentów, średnie ubojnie staja się dużymi, małe zaczynają tracić pole i ten proces, choć bardzo wolny, cały czas postępuje  podkreśla prezes zarządu Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

Według Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w 2013 roku w Polsce było 274 ubojnie bydła, o prawie 3 proc. mniej niż rok wcześniej.

– W dużych ubojniach można odzyskać o wiele więcej z tzw. piątej ćwiartki, to jest skóra, podroby, ogon, ozór – te rzeczy w małych ubojniach są pozyskiwane w sposób albo droższy, albo niekompletny, tu większą przewagę mają duże ubojnie, które mogą także uzyskiwać wyższe poziomy kontroli jakości i higieny, co jest przewagą konkurencyjną takich dużych ubojni.

Na coraz lepszą i niewiele droższą wołowinę czekają konsumenci, którzy coraz łaskawszym okiem spoglądają na znane sobie z zagranicznych podróży i programów kulinarnych mięso. Do jego spożycia jako alternatywy dla wieprzowiny zachęcają dietetycy oraz miłośnicy dobrej kuchni. Większe otwarcie na wołowinę można też dostrzec na runku restauracyjnym, gdzie pojawiło się w ostatnich latach wiele burgerowni.

– Okazało się, że jest grupa konsumentów, którzy zamiast w fast foodzie zapłacić 5 zł za kanapkę, wolą zapłacić 15 zł w barze, bo to jest dla nich inna kanapka, jest smakowita. I nagle okazało się, że konsumenci, którzy są świadomi, mogą zapłacić więcej i mieć z tego satysfakcję. Ci, którzy lubią steki, dzisiaj mają większą lepszy dostęp do produktu.

NEWSERIA/Fot. NEWSERIA

swiatrolnika.info 2023