Informacje
07-12-2016
Likwidacja ogniska to pierwszy etap walki z ptasią grypą, teraz istotne jest łagodzenie skutków wynikłych dla producentów drobiu – przekonuje wiceminister rolnictwa Ewa Lech.
Wiceszefowa resortu Ewa Lech skomentowała pojawienie się w Lubuskiem ogniska ptasiej grypy na fermie gęsi. Poinformowała, że niestety obostrzenia wiążą się z niedogodnościami dla hodowców drobiu. Dotyczyć będą one transportu ptaków do ubojni i zakładów przetwórczych i możliwości sprzedaży oraz ceny, jakie uzyskają za drób. Odrobinę optymizmu do sytuacji zdaniem wiceminister wnosi fakt, iż hodowane w newralgicznym rejonie liczne stada indyków, kaczek i gęsi chętnie ubija się na święta, a te są już tuż, tuż.
5 grudnia Ewa Lech spotkała się w Świebodzinie z powiatowymi lekarzami weterynarii, z którymi rozmawiała m.in. o wszelkich problemach, jakie mogą dotknąć hodowców z okolic zainfekowanej fermy.
– Apelowałam do lekarzy powiatowych, aby w oparciu o analizę ryzyka dopuszczali do przemieszczenia drobiu do rzeźni – oznajmiła wiceminister Lech. Jak wyjaśniła, taki transport ptaków jest możliwy ze strefy zapowietrzonej wyłącznie po przeprowadzeniu badań weterynaryjnych. Ten drób choć jest pełnowartościowy, ze względów bezpieczeństwa musi być specjalnie znakowany i podlegać obróbce cieplnej.
Lech uspokoiła, że pojawianie się w Polsce ptasiej grypy nie zamyka możliwości wywozu drobiu do UE, gdzie trafia ok. 80 proc. eksportu. Nie można jedynie wywozić mięsa ze specjalnych stref objętych ograniczeniami. Jeśli zaś chodzi o kraje pozaunijne, to niestety ognisko wirusa automatycznie wyklucza eksport. Najbardziej dotknie to eksporterów drobiu do Chin.
wp.pl/McD/Fot. swiatrolnika.info