O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

09-01-2017

Autor: Świat Rolnika

KRIR: Czego można oczekiwać w sektorze jaj w 2017 roku?

KRIR: Czego można oczekiwać w sektorze jaj w 2017 roku?

Polscy producenci jaj mieli niezwykle udany ostatni kwartał 2016 roku. Kluczowe dla sektora jaj pytanie brzmi: jak długo potrwa obecna dobra passa?

 

Po wielu miesiącach, w których ceny jaj ledwo pokrywały koszty produkcji, czwarty kwartał minionego roku poprawił humory, windując ceny do poziomów dawno nieoglądanych. Czy ten trend utrzyma się również w 2017 roku? Wpłynie na to kilka okoliczności.

 

Największa niewiadoma: grypa ptaków

 

Formułowanie jakichkolwiek prognoz na najbliższe miesiące obarczone jest ogromnym ryzykiem w postaci grypy ptaków. Nikt nie jest w stanie w odpowiedzialny sposób przewidzieć, jak będzie rozprzestrzeniał się wirus w Polsce. Można jedynie posłużyć się przykładami wybranych krajów, które borykały się bądź borykają z tym problemem w dużo większym stopniu zaawansowania niż ma to miejsce w Polsce. Najjaskrawszym przykładem jest Korea Południowa. Wybicie około 15 proc. pogłowia drobiu w tym kraju spowodowało wzrosty cen jaj o ponad 70 procent. Tragedie producentów likwidowanych stad przeplatają się tam z rosnącymi zyskami hodowców, którym dopisało szczęście. Reakcje na grypę ptaków mogą jednak nie być tak proste i oczywiste, jak wzrost ceny przy kurczącej się podaży. Świadczy o tym przykład amerykański, gdzie grypa dziesiątkowała stada w zeszłym roku. Najpierw, podobnie jak w Korei, ceny wzrosły. Jednak efektem choroby, który ujawnił się po kilku miesiącach, był istotny spadek produkcji, spadek popytu na jaja i – w efekcie – spadek cen. Producenci tłumaczą to tym, że wielu odbiorców jaj do przetwórstwa zmieniło receptury swoich produktów tak, aby zmniejszyć zużycie jaj albo nawet zastąpić jaja innymi składnikami. Przykład amerykański może uzmysławiać, że na pytania związane z grypa ptaków nie ma oczywistych odpowiedzi.

 

Powrót salmonelli

 

Jeszcze w połowie 2016 roku wydawało się, że rządowe problemy przeciwdziałania salmonelli załatwiły sprawę tej choroby raz na zawsze. Takie wnioski wspierały także analizy wieloletnich statystyk. Niestety, bakteria pojawiła się znów. Tym razem zaatakowała nieoczekiwanie dużych i bardzo dużych producentów. Zmniejszenie podaży jaj na polskim rynku będące następstwem działań władz weterynaryjnych wywindowało ceny, jakie otrzymywali od hurtowników producenci o około 50 proc. w ciągu zaledwie kilku tygodni. Zadowolenie producentów skokową poprawą dochodowości jest jednak tonowane obawami o dalsze rozprzestrzenianie się bakterii. Powszechną na rynku jest wiedza o producentach, którzy mimo nakazów lekarzy weterynarii nie mogli zlikwidować swoich stad w 2016 i muszą czekać na poświąteczne unormowanie pracy w ubojniach.

 

Silny popyt na jaja w Europie

 

Błędem byłoby przyjęcie założenia, że silne wzrosty cen jaj w Polsce, których doświadczyliśmy w czwartym kwartale zeszłego roku, miały swoje podstawy jedynie w nieszczęściu salmonelli, które dotknęło kilku dużych producentów.  Równie ważną rolę w rajdzie cenowym odegrał rosnący popyt w Europie. Prognozy dotyczące zapotrzebowania na jaja na Starym Kontynencie cały czas są dobre. W najbliższych miesiącach powinno to wspierać ceny jaj także w Polsce.

 

Nie wierzą swojemu szczęściu

 

Mimo radości z obecnych poziomów cenowych polscy producenci jaj boją się, że dobre czasy szybko się skończą. Strach opiera się na założeniu, że "postsalmonellowi" producenci rychło odbudują stada. Średnio powinno to trwać około 18-19 tygodni. Oznacza to powrót podaży do normalnych poziomów na wiosnę tego roku. Czy ceny wtedy gwałtownie spadną? Spadek prawdopodobnie nastąpi, ale nie powinien być tak głęboki, aby dotknąć poziomów oglądanych w lecie 2016 roku. Może nie będzie to nawet spadek cen, a jedynie niewielka korekta. Taką spekulację można oprzeć na wspomnianym wcześniej silnym, strukturalnym popycie europejskim oraz na kontraktach długoterminowych z sieciami handlowymi. Obecnie kontrakty te działają jak kotwica, bo w wielu z nich są zapisane poziomy cenowe sprzed wzrostu. W przyszłości mogą pełnić odwrotną rolę i być dla rynku pewnym punktem odniesienia. Wsparciem dla cen może być też popyt na produkty jajeczne z Azji, która będzie desperacko poszukiwała towaru po niezwykle dramatycznym przebiegu grypy ptaków, która zdziesiątkowała tamtejszą populację kur nieśnych.

 

Chmury na horyzoncie

 

Krótsza perspektywa dla producentów jaj przedstawia się nieźle, ale w dłuższej pojawią się poważne problemy. Największym z nich jest ogólnoświatowy trend postponowania jaj klatkowych. Jest niemal pewne, że kolejne sieci handlowe, hotelowe i restauracyjne będą wycofywać się ze sprzedaży i serwowania jaj klatkowych. Producenci będą więc musieli pomyśleć o dywersyfikacji swojej produkcji, a to będzie kosztowało. Według najodważniejszych szacunków, w skali całego kraju, nawet ponad miliard dolarów w ciągu kilku najbliższych lat. Jednak czy na pewno częściowy odwrót od klatek jest nieunikniony? Nie da się tego stwierdzić z cała pewnością. Można jednak posłużyć się danymi. Średnio w Europie chów alternatywny odpowiada za około 44 proc. produkcji jaj. W Niemczech, Holandii, Austrii i Szwecji wartość ta przekracza 80 proc. Tymczasem w Polsce to tylko około 11 proc.

 

Konkurencja ze wschodu

 

Uporządkowanym i dotąd spokojnym środowiskiem producentów w Polsce mogą wstrząsać w najbliższym czasie informacje o przejęciach. Pod koniec 2016 roku dowiedzieliśmy się, że jedną z większych ferm w Polsce ma przejąć należąca do czołowych producentów jaj w Europie firma Ovostar Union. Kwestią czasu wydaja się kolejne akwizycje. Dla producentów może to oznaczać zderzenie z agresywnym, współczesnym systemem zarządzania, co zapewne warunków rynkowych nie poprawi. Tłoczniej robi się także na unijnym rynku produktów jaj, na którym – korzystając z bezcłowych kontyngentów – coraz mocniej rozpychają się firmy ukraińskie (odpowiadają już za ponad 50 proc. unijnego importu jaj mimo, że jeszcze trzy lata temu ich udział oscylował wokół zera!).

 

Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz (tel.: 609 497 392)

 

Fot. pixabay.com

 

Zastrzeżenie:

Mimo najwyższej staranności z jaką przygotowano niniejsze opracowanie oraz wykorzystania najlepszej wiedzy i woli autora, ani autor, ani KIPDiP nie są w stanie zagwarantować, że przewidywane sytuacje, zdarzenia oraz zachowanie rynków będą miały miejsce w przyszłości.

swiatrolnika.info 2023