Talk icon

Informacje

29-07-2020

Autor: Robert Wyrostkiewicz

Pogotowie dla Zwierząt zebrało ponad milion, ale nawet misek nie kupili!

Pogotowie dla Zwierząt

Pogotowie dla Zwierząt to jedna z organizacji prozwierzęcych, która zorganizowała zbiórkę w Internecie na zwierzęta ze schroniska w Radysach (pomimo, że samo Pogotowie zostało zawieszone przez sąd, a jego prezes, Grzegorz B. został trzykrotnie skazany za pseudo prozwierzęcą działalność). Zebrano około półtora miliona złotych, jednak na jaw wyszły takie kłamstwa, jak zbieranie pieniędzy na zdjęcia psa z innego miejsca niż Radysy, opinia Inspekcji Weterynaryjnej, że do interwencji w Radysach w ogóle nie powinno dojść, przeprowadzane adopcje psów z Radys w Niemczech, pomimo, że psy stanowią dowód w sprawie w Polsce i co ciekawe, wpis wolontariuszki ze schroniska z warszawskiego Palucha, która na gorąco zrelacjonowała patologie, które miały mieć miejsce pod auspicjami Pogotowia dla Zwierząt.

Pogotowie dla Zwierząt – kozacy od pogaduszek

Wpis wolontariuszki z Palucha, która przyjechała do Radys, by pomagać przy psach, czyli wziąć udział w akcji, na którą zebrano półtora miliona złotych, cytujemy bez ingerencji w styl. Czy Pogotowie dla Zwierząt działa w ten sposób? Czytelnicy niech sami ocenią.

Relacja, albo kawałek nie wiem ile dam dziś radę. Na miejscu organizacja jest fatalna, ludzie z Pogotowia dla Zwierząt nie robią nic, siedzą w samochodach, palą, gadają. Nic nie koordynują ludźmi którzy przyjechali. Zaprowadzili nas na sektor, podobno najtrudniejszy skoro jesteśmy z Palucha, wzięliśmy rzeczy do sprzątania, nie było taczki, kazali czekać, pół h czekaliśmy, nikt się nie zjawił, poszliśmy do nich a oni nie umieją taczki skręcić i stoją i gadają, w tym dwóch facetów, którzy się nie dotknęli nawet do tego. Skręciliśmy dwa z Izą, więcej nie kupili więc na cały schron (schronisko – dop. Redakcji) są dwie taczki (już jedna, bo jedna pękła). Nie ma w ogóle misek, kast, prawie nic. Oszukiwali nas dziś cały dzień, że jada i będą o 14.00. Do 23.00 nic nie dojechało. Miało też być OSP i dolać wodę. Nie dojechali. Kazali karmić psy i zabierać jednym kasty po kilkunastu minutach i podawać kolejnym. No to karmiliśmy, wymienialiśmy wodę

tak wolontariuszka z Palucha opisała "pomoc" psom w Radysach za setki tysięcy złotych w wykonaniu Pogotowia dla Zwierząt.

Czytaj także: "Diler z Pogotowia dla Zwierząt zabiera zwierzęta. Kulisy biznesu animalsów!"

Pogotowie dla Zwierząt "karmi" psy

Jeśli ktoś miał nadzieję, że Pogotowie dla Zwierząt nakarmi psy, to warto się dowiedzieć, jak to karmienie mogło wyglądać lub wygląda nadal.

W trakcie spotkaliśmy innych wolo (wolontariuszy – dop. Redakcji), im za to nie kazali karmić wcale, innym jeszcze kazali karmić tam gdzie są miski. Kolejni wolno przychodzili do sektorów, który już zrobiliśmy i znowu karmili. Nikt nad niczym nie panował, nikt nie wiedział, które psy jadły, a które nie. W efekcie pewnie część jadła ze trzy razy, niektórzy wolo chyba bez doświadczenia sypali po 5kg karmy na psa. Nikt im nawet nie powiedział jak to robić. Mamy nadzieję, ze każdy dostał jeść, ale tego nie wie nikt

 relacjonowała wolontariuszka z warszawskiego schroniska dla zwierząt, opisując działania firmowane przez Pogotowie dla Zwierząt.

Pogotowie dla Zwierząt nie kupiło misek, kłamało, częstowało wolontariuszy suchym chlebem

grzegorz bielawskiTa część relacji wolontariuszki, zdaje się być najbardziej wymowna. Na ile w grę wchodzą emocje? Nie wiemy. Za to jeśli przyjąć, że prezes Pogotowia kilka razy był skazany za bezprawne i patologiczne zabieranie ludziom zwierząt, wszystkiego można się tu spodziewać.

Jeśli dalej tak będzie z koordynacją przez ludzi z pogotowia (Pogotowia dla Zwierząt – dop. Redakcji). Mówiliśmy im to wiele razy, ale nie bardzo ich to obchodziło. Do tego: nawet nie powiedzieli, że jest picie dla wolo, do jedzenia był suchy chleb i ser. O zwrot kosztów paliwa trzeba się upominać. To już takie pomniejsze kwestie

 napisała wolontariuszka.

Najgorszy jest brak organizacji, koordynacji i to że oni siedzą i gadają cały dzień, a wolo zasuwają. Psy: są super, bardzo mało agresywnych typowo, dużo przytulaków, dużo lękliwych, ale uciekających, sporo obszczekujących, ale bardzo przekupnych za kulkę karmy. Znaczna większość zafutrzona straszliwie. Trochę z ranami. Pozgłaszaliśmy, parę godzin chyba z Izą rozdzielamy psy do różnych boksów, bo się gryzą mega przy jedzeniu. Jedzenia nie ma w czym podawać, z Palucha przyjechało dziś trochę misek, ale to kropla w morzu. Przyjechało też 3 tony karmy. Pogotowie zebrało ponad milion kasy, ale nawet misek nie kupili. Pracownicy: są tam na miejscu i utrudniają, otwierają klatki, wypuszczają psy, co jakiś czas jakiś biega luzem, niektóre dają się złapać, inne nie, w ogrodzeniu są podkopy i już kilkadziesiąt psów uciekło. Dzikie więc nie do złapania

puentowała kobieta pomagająca psom na Paluchu w Warszawie, którą zszokowały metody działania Pogotowia dla Zwierząt.

Czytaj także: "Schronisko w Radysach. Zrzucałeś się na ratowanie tych zwierząt? Byłeś naiwniakiem?"

Pogotowie dla Zwierząt zostało zawieszone przez sąd prawomocnym wyrokiem sądu. Został tam wprowadzony zarząd komisaryczny. Było to Pogotowie dla Zwierząt stowarzyszenie rejestrowe recydywisty Grzegorza B. Obecnie założono stowarzyszenie już nie rejestrowe, ale zwykłe, które nazywa się... identycznie jak zdelegalizowane, czyli Pogotowie dla Zwierząt i działa dalej, w podobnym składzie i nawet z identycznym logo jak stowarzyszenie zawieszone przez sąd. Zbiórki jak widać są hojne, a ludzie mają nadal poczucie, że płacą na ratowanie zwierząt. Te jak widać nie miały często nawet misek. Z półtora miliona nie starczyło, a Pogotowie dla Zwierząt i Grzegorz B. mają się wyśmienicie.

Robert Wyrostkiewicz - SwiatRolnika.info

fot. Pixabay.com

swiatrolnika.info 2023