O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

23-11-2021

Autor: Monika Faber

Aktywiści DIOZ włamali się na prywatną posesję. Właściciel pogonił ich wiatrówką

Aktywiści

Umundurowani aktywiści DIOZ wtargnęli na posesję właściciela, którego psa wcześniej ukradli. Mężczyzna pogonił ich wiatrówką, a ekolodzy robią teraz z siebie ofiary.

O całej sprawie informuje profil Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych. ,,Sprawdźmy, czy ktoś da radę zrozumieć sytuację faceta, któremu dwa dni temu, późnym wieczorem, wtargnęło na posesję kilku umundurowanych ludzi.” – czytamy na profilu.

Aktywiści zabrali psa

Aktywiści DIOZ próbują zgrywać ofiary. Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych opisuje sytuację z perspektywy właściciela posesji, na którą ekolodzy się włamali.

Sytuacja z perspektywy pierwszej osoby wygląda w przybliżeniu tak: Uciekł Ci pies, który jest w Twojej rodzinie od 11 lat. Szmat czasu, można się do zwierza przyzwyczaić. Od razu rozpoczynasz poszukiwania, ale psa nie ma. Przepadł jak kamień w wodę. Po głowie chodzą ci czarne scenariusze. Wokół są przecież drogi, mogło go auto przejechać. Po pewnym czasie jednak pies pojawia się mediach społecznościowych jako znaleziony przez lokalnych obrońców zwierząt. Radość jednak nie trwa długo, bo nie mają oni zamiaru ci go zwracać. Mało tego, zostajesz okrzyknięty oprawcą, który psa głodził, znęcał się i co tam jeszcze można nazmyślać.

– czytamy na profilu.

Po wstępnym szoku zaczynasz szukać informacji. Z Internetu dowiadujesz się, że pokrzywdzonych przez okolicznych Animalsów jest więcej, że ci Animalsi są obiektem zainteresowania policji, prokuratury i sądu. Nie myśląc wiele zgłaszasz się więc na policję. W końcu ktoś przetrzymuje Twojego psa. Od stróżów prawa dowiadujesz się, że oni bardzo by chcieli, ale niewiele mogą zrobić. Że tego typu przypadki i ci konkretni ludzie są im znani, ale widzisz-rozumisz, niezbyt mogą podjąć działania.

– dodaje profil.

Profil dodaje, że wspomniany właściciel psa musiał spotykać się z hejtem, który został wywołany przez aktywistów. Postanowił jednak odzyskać swojego zwierzaka i udać się do miejsca, gdzie pies jest przetrzymywany.

Prawnik nazwałby to przywróceniem ładu prawnego lub inną reakcją na nieudolność polskich przepisów, ale Ty nie jesteś prawnikiem, Ty jedynie chcesz odzyskać psa. Jedziesz do "ośrodka adopcyjnego" aktywistów. Jesteś trochę zdziwiony, że pies sobie tak biega w środku nocy bez żadnej opieki, ale to nie jest ważne. Zabierasz go i wracasz do domu. Na miejscu, przy lepszym oświetleniu, okazuje się, że pies jest w stanie mocno kiepskim. Jeszcze kij, że jest brudny i śmierdzi, ale chyba ktoś przyczynił się do jego drastycznego pogorszenia stanu zdrowia. Z samego rana udajesz do lekarza weterynarii. Ten potwierdza kiepską kondycję zwierza i potrzebę leczenia. Trudno - myślisz. Masz czas, masz pieniądze i dobrego lekarza - poradzicie sobie.

– czytamy na profilu.

Aktywiści włamali się na posesję

Koniec? Nie. To dopiero początek problemów właściciela psa. Aktywiści DIOZ nie dali mu spokoju i próbowali włamać się na jego posesję, oraz ponownie ukraść zwierzaka.

Następnego dnia odbierasz telefon od swoich rodziców, że ktoś włamuje im się na posesje. Że jakieś ubrane na czarno postacie biegają im po podwórku. Podejrzewając, że znów chcą ukraść psa wyskakujesz w samych gaciach na plac. Po krótkiej pyskówce dochodzi do szamotaniny. Dostajesz gazem, padasz na ziemię, a jakiś typ siada ci na plecach. Gazem dostaje też Twoja 16-letnia córka, co ostatecznie skończy się dla niej hospitalizacją. W domu płacze Twój kilkuletni syn, bo nie rozumie co to za krzyki i czemu ktoś atakuje jego Tatę. W jednym momencie naruszono poczucie bezpieczeństwa Twoich rodziców, Twoich dzieci a nawet Twojego psa. Brakuje tylko żony? Otóż nie. W czasie całej akcji odbiera ona SMS-y i telefony z groźbami śmierci. Co by przytoczyć najłagodniejszy "dojadę cię, zobaczysz. Dzisiaj byłem już blisko".

– czytamy na profilu.

Ostatecznie na miejsce przyjeżdża policja. I nieszczególnie staje w Twojej obronie, ponieważ napastnicy zgodnie twierdzą, że... zostali zaatakowani. Na Twoim podwórku, oni zostali zaatakowani. Absurd? No trochę. Dowiesz się też, że zastrzeliłeś ich, porąbałeś siekierą i obrzuciłeś kamieniami, tak jakbyś miał przynajmniej trzy ręce. Że w sumie to jest usiłowanie zabójstwa. Z nieukrywaną radością powtórzy te bzdury Gazeta Wyborcza, Wirtualna Polska czy serwis O2. Nikt nie pyta co w Twoim domu robili obcy ci ludzie. Nikt nie pyta czy miałeś prawo bronić wszystkiego co posiadasz. Aktywiści mają zasięgi w sieci, więc na pewno mają rację. W końcu jesteś oprawcą, tak orzekł jakiś 23-latek w sztucznym mundurze a to przecież ważniejsze niż wyrok Trybunału w Norymberdze.

– dodaje Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych.

Jak tam? Jest jeszcze empatia? Czy to zbyt trudne spojrzeć z perspektywy innego człowieka? Rodzina, poczucie bezpieczeństwa we własnym domu i na samym końcu ten pies, to jest w zasadzie wszystko co człowiek może w życiu posiadać. Poza tym nie ma już niczego innego. No bo co? Samochód? Pewnie gdyby aktywiści go spalili to i tak trafiłby się ktoś z hasłem, że to pewnie dla dobra zwierząt musieli to zrobić. Głupich nie sieją, a empatia to jakiś mit. Czy powyższe jest mocno jednostronnym opisem? Oczywiście. Czy na stronie DIOZ-u kiedykolwiek przedstawiono relację drugiej strony? Nigdy. Tam dostaje się za to bana.

– kończy profil.

 

Czytaj też: Aktywiści DIOZ próbowali wyważyć drzwi do legnickiej palmiarni

fb/fot.pixabay

swiatrolnika.info 2023