O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

06-04-2022

Autor: Mateusz Chrząszcz

Aktywiści chcą zmniejszenia liczby hodowlanych zwierząt o połowę

Brak grafiki

Niemieccy aktywiści klimatyczni chcą zmniejszenia liczby zwierząt hodowlanych o połowę. Co by się stało, jeśli postulat stałby się faktem?

Nie należy każdego postulatu brać na poważnie, ale w tym przypadku należy zrobić wyjątek i wyobrazić sobie, że BMEL rzeczywiście chciał urzeczywistnić ten cel jakim jest ograniczenie hodowli bydła o połowę. Spoglądając na dane Niemieckiego Stowarzyszenia Żywienia Zwierząt należy zauważyć spory wzrost liczby hodowanym zwierząt od 2010 roku.

Zmniejszenie ilości bydła o połowę

Według danych Niemieckiego Stowarzyszenia Żywienia Zwierząt, które dobrze podsumowało oficjalne źródła, można stwierdzić, że liczba zwierząt hodowlanych w 2020 roku wzrosła, porównując ich liczbę z 2010 roku (w nawiasie):

•             Drób 173,1 mln (128.9)

•             Świnie 24,7 mln (26,5)

•             Bydło 11,2 mln (12,8)

To są duże liczby. Ale co ze stopniem samowystarczalności? W końcu w Niemczech mamy do wyżywienia około 83 miliony ludzi. Oto ponownie dane za rok 2020, z danymi za rok 1995 w nawiasach.

•             Wołowina/cielęcina 94,6 (114,4)%

•             Wieprzowina 125,0 (76,5)%

•             Mięso drobiowe 97,2 (64,3) %

W przypadku bydła należy zauważyć, że liczba ta obejmuje również krowy mleczne, które utrzymywane są głównie do produkcji mleka. W przypadku świń uwzględnia się również prosięta i maciory, aw przypadku drobiu należy rozróżnić kury nioski (ok. 55 mln) i zwierzęta do tuczu (ok. 92 mln). Reszta to gęsi, kaczki i indyki.

Jeśli zmniejszysz o połowę tę liczbę zwierząt jak apelują aktywiści, uzyskamy stopień samowystarczalności wynoszący

•             Wołowina/cielęcina 47,3%

•             Wieprzowina 62,5%

•             Mięso drobiowe 48,6%

Pozostając więc przy obecnym spożyciu mięsa, Niemcy byliby uzależnieni od dużych ilości importu z zagranicy we wszystkich obszarach. Teraz pani Künast (również jej mówca Özdemir) słusznie powiedziałaby mi, że ograniczenie oczywiście nie będzie miał miejsca natychmiast, ale etapami. Na filmie pani Künast jako docelowy rok wskazuje 2035. Prawdopodobnie nie będzie już posłanką, ale to nie ma znaczenia. Miałbym wtedy 80 lat, więc mógłbym jeszcze doczekać 2035 roku z dobrą opieką.

Aktywiści chcą zniszczyć rynek hodowli bydła

Aktywiści i Niemiecka parlamentarzystka nie wyjaśniają dokładnie, które gatunki zwierząt należy zredukować o połowę, można jedynie zakładać, że powinno to odnosić się liniowo do wszystkich gatunków zwierząt. W przypadku drobiu i trzody chlewnej można argumentować, że własne ziarno z gospodarstwa mogłoby wtedy teoretycznie być dostępne do spożycia przez ludzi. Jest problem z bydłem, ponieważ krowy mleczne, bydło mięsne czy krowy mamki często znajdują się w regionach, gdzie rośnie tylko trawa.

Na całym świecie 3/5 powierzchni gruntów nie jest wystarczająco pod uprawę żywności przeznaczonej do bezpośredniego spożycia przez ludzi. Obszary te mogą być wykorzystywane jako źródło pożywienia dla ludzi tylko poprzez rafinację żołądka zwierzęcia. Mamy też takie regiony. Są to na przykład niskie pasma górskie, przedgórze Alp i północnoniemieckie obszary trawiaste za groblą. Jeśli więc przetniemy hodowlę bydła na pół, stracimy nie tylko połowę wołowiny, ale także połowę mleka i produktów z niego wytworzonych, takich jak sery, jogurty, kefiry itp. Ta część użytków zielonych pozostanie niewykorzystana dla człowieka. Nieużywany rozkłada się jesienią i zimą i wydziela CO2.

Ale świnie i drób są również niezbędne, aby nie marnować innych niewykorzystanych zasobów. Historycznie zwierzęta te były udomowione w celu utylizacji odpadów, które nie były już przydatne dla ludzi. Do dzisiaj „odpady” lub produkty uboczne z produkcji żywności trafiają do koryta paszowego. Dzieje się tak nawet w przypadku soi. Soja nie jest eksportowana do Europy ze względu na zwierzęta, ale ze względu na produkcję oleju. Pozostała część, makuchy, również trafia do koryta paszowego jako śruta sojowa. Jak byś go używał bez hodowli zwierząt?

Czy aktywiści wiedzą skąd pochodzi pasza?

Oto liczby na rok 2019/20: Całkowita wielkość paszy z produkcji krajowej i importu wyniosła 78,8 mln ton:

•             Uprawy pastewne takie jak trawa, kukurydza kiszonkowa i międzyplony to 42,5 mln t,

•             pasza dla zwierząt (mleko pełne i odtłuszczone mleko w proszku) to 0,330 mln ton.

•             makuch i śruta oleista 6,6 mln t,

•             otręby 0,9 mln t, a także

Suszona pulpa, gluten kukurydziany, melasa, oleje i tłuszcze roślinne oraz produkty uboczne z browarów i gorzelni. Łącznie pasza warzywna z przetwórstwa stanowi 10,4 mln ton. Musisz to jasno powiedzieć: wszystkie te pozostałości (w rolnictwie nie ma odpadów) służą do przekształcenia w formę, którą my, ludzie, możemy spożywać przez żołądek zwierzęcia. Gwoli ścisłości: rośliny strączkowe, takie jak groch i fasola, stanowią 0,286 mln ton.

Do karmienia służy 25 milionów ton zboża. Z tego 6,9 mln ton to jęczmień, 7,4 mln ton to pszenica, 2,3 mln to to żyto, 2 mln ton to pszenżyto i 6,2 mln ton to kukurydza na ziarno. 25 milionów ton zboża to 31,7% całkowitej ilości paszy dla zwierząt. Jęczmień, pszenżyto i kukurydza na ziarno nie są w Niemczech spożywane przez ludzi. Żyto, które trafia do koryta paszowego nie nadaje się do spożycia przez ludzi, ponieważ nie może być spożywane ze względu na brak wartości jakościowych lub inne wady. Dobry chleb żytni trafia do młynów. Pozostaje 7,4 mln ton pszenicy paszowej, z czego większość jest również złej jakości i może być wykorzystywana tylko w ograniczonym zakresie do spożycia przez ludzi.

Udział ziarna użytkowego w paszy to maksymalnie 9,4%

Jeśli jednak przyjmiemy nierealistyczny przypadek, że 100% pszenicy paszowej jest faktycznie wykorzystywane do spożycia przez ludzi, udział ziarna w paszy wyniósłby 9,4%. To daleko od 60% cytowanych w mediach na całym świecie. Jeśli teraz powiemy, że moglibyśmy zmienić proporcje ziarna: jest to teoretycznie możliwe, ale niemożliwe w praktyce, ponieważ zrównoważone rolnictwo obejmuje zrównoważony płodozmian z różnymi gatunkami roślin, aby w naturalny sposób przerwać presję szkodników i chorób. Należy również przestrzegać obaw związanych z wzajemną zgodnością (wymóg dla płatności UE) z wymogami i przepisami.

W niektórych regionach gleby po prostu nie są odpowiednie dla niektórych upraw ze względu na ich produktywność (punkty glebowe) ze względu na ciężką pokrywę kamieni lub niesprzyjający klimat. Aby móc zagwarantować tutaj płodozmian, oprócz zboża należy uprawiać także paszę polową. Jak widać, nie ma jednowymiarowych rozwiązań dla złożonych zadań.

Czytaj również: Bez biopaliw i pasz dla zwierząt. Nowy plan Greenpeace

bauerwilli.com /fot.pixabay

swiatrolnika.info 2023