O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

14-12-2015

Autor: Sebastian Żwan

Celebryci w bezrefleksyjnej „ekosłużbie”

Brak grafiki

Tak zwani obrońcy praw zwierząt bez większego trudu pozyskują dla swoich kampanii poparcie celebrytów. Posługując się propagandowymi sloganami, nie przedstawiają rzetelnej argumentacji, którą można by podeprzeć rozmaite przedsięwzięcia. Gwiazdy showbiznesu bardzo często dają się nabrać na fałszywe tezy, a zachowanie części z nich świadczy o większej dbałości o dobrobyt zwierząt niż ludzi.

Tak zwani obrońcy praw zwierząt bez większego trudu pozyskują dla swoich kampanii poparcie celebrytów. Posługując się propagandowymi sloganami, nie przedstawiają rzetelnej argumentacji, którą można by podeprzeć rozmaite przedsięwzięcia. Gwiazdy showbiznesu bardzo często dają się nabrać na fałszywe tezy, a zachowanie części z nich świadczy o większej dbałości o dobrobyt zwierząt niż ludzi.

Na krótko przed wyborami parlamentarnymi o poparcie polityków wszystkich opcji zabiegała jedna z prozwierzęcych organizacji. Chodziło o likwidację polskich hodowli zwierząt futerkowych. Niestety organizacja ta nie raczyła poinformować posłów o ilości miejsc pracy, jakie tworzą fermy, oraz o rzeczywistych warunkach hodowlanych.  

Po wyborach do akcji wkroczyła (nie po raz pierwszy) Joanna „Dżoana” Krupa. Polsko-amerykańska modelka, znana z tego, że jest znana, postanowiła wystosować list do premier Beaty Szydło, w którym pisze m.in.:  

"Zamykanie tak społecznie inteligentnych i ciekawych świata dzikich zwierząt jak norki, lisy czy jenoty w małych metalowych klatkach prowadzi nieuchronnie do zaburzeń ich zachowania, obrażeń, kanibalizmu albo przedwczesnej śmierci tych zwierząt.” 

Już w tym fragmencie występują dwie fałszywe tezy. Po pierwsze, czytelnik mógłby błędnie stwierdzić, że bezduszni hodowcy wyłapują zwierzęta futerkowe, aby następnie pozamykać je w lochach, niszcząc przy tym populację „ciekawych świata” istot. Zwierzęta futerkowe, które żyją na fermach, rodzą się na nich. Gdyby nie potrzeby przemysłu futrzarskiego, do ich narodzin w ogóle by nie doszło. Po drugie, polskie fermy spełniają wszystkie najwyższe standardy i do minimum ograniczają występowanie kanibalizmu wewnątrzgatunkowego. Nie ma dowodów na to, że występuje on z większą częstotliwością niż w naturalnych warunkach. Hodowle muszą dostarczać najwyższej klasy surowce, w związku z czym nie może być mowy o złych warunkach oraz o „obrażeniach”. Hodowcy dbają o każdy szczegół zdrowia i „samopoczucia” zwierząt. 

Wsparcia „Dżoanie” udzielił prezydent Słupska Robert Biedroń. Celebrycko-polityczna para domaga się wprowadzenia w Polsce całkowitego zakazu hodowli zwierząt futerkowych.  

Polskie fermy, których jest niemal 800 tworzą od 50 do 80 tys. miejsc pracy To zatrudnienie systematycznie wzrasta. Wiele ferm powstało w gminach, w których występowało wysokie bezrobocie. Otwarcie hodowli nie tylko dało pracę, ale także niemałe wpływy podatkowe lokalnym samorządom. Wiele państw, w tym członków UE, bardzo chętnie zajęłoby naszą pozycję lidera na ty rynku. Wsparcie swoim hodowcom w formie odpowiednich ustaw przygotował już rząd hiszpański.  

„Dżoana” Krupa oraz Robert Biedroń powinni zdawać sobie sprawę z tego, że najważniejsza jest świadomość społeczna (budowana na faktach, a nie na propagandzie). Wprowadzanie prostego zakazu nie zmieni ludzi, a jedynie zniszczy ważne źródło dochodu na obszarach wiejskich. Wypadkową takiego zabiegu będzie również wzrost cen mięsa drobiowego. O tej korelacji tzw. organizacje prozwierzęce jakoś nie informują.

Czytaj więcej: Ekolodzy kontra tradycja!

swiatrolnika.info 2023