O tym co ważne dla polskiej wsi.

Czyste powietrze czysty zysk Czyste powietrze czysty zysk
Talk icon

Informacje

08-11-2015

Autor: Świat Rolnika

Władysław Kosiniak-Kamysz nowym prezesem PSL

Brak grafiki

Janusz Piechociński, jako przywódca ludowców, ewidentnie się nie sprawdził i było pewne, że z tej mąki żadnego chleba już nie będzie. Pozostaje pytanie, czy zmiana na stanowisku prezesa PSL może być zmianą na lepsze?

Janusz Piechociński, jako przywódca ludowców, ewidentnie się nie sprawdził i było pewne, że z tej mąki żadnego chleba już nie będzie. Pozostaje pytanie, czy zmiana na stanowisku prezesa PSL może być zmianą na lepsze?

W partiach politycznych na całym świecie często bezmyślnie powtarza się banialuki o potrzebie zmiany pokoleniowej. Nie zawsze one jednak wychodzą na dobre odmładzającym się ugrupowaniom. Nie szukając daleko, 10 lat temu młodym, zdolnym i perspektywicznym był na przykład Wojciech Olejniczak z SLD, który ciągle, jak na polityka, stary nie jest, ale jego pięć minut nie dość, ze nie przedłużyło się przynajmniej do kwadransa, to jeszcze nie widać perspektyw na drugą szansę. 

Często jednak młode twarze przyciągają wyborców jak lep muchy, czego przykładem jest prezydent Andrzej Duda, który potrafił przebić szklany sufit, co nie udawało się Jarosławowi Kaczyńskiemu przez wiele lat. W samym PSL przykładem „dobrego odmłodzenia” był swego czasu Waldemar Pawlak, który, gdy w 1991 roku po raz pierwszy zostawał prezesem PSL miał zaledwie 32 lata. Potem dwukrotnie był premierem, a w 1993 roku w wyborach parlamentarnych doprowadził ludowców do wyniku 15,4 proc. głosów, czyli niemal dokładnie trzy razy więcej niż w tegorocznej elekcji. 

Władysław Kosiniak-Kamysz obejmuje przywództwo w trudnym dla PSL okresie, ale przecież, gdyby było miło i przyjemnie, to prezesem by nie został. Dalej pewnie najważniejsi u ludowców, oficjalnie lub nie, byliby Piechociński, Kalinowski, Sawicki czy Struzik. Jednak zmiana pokoleniowa to w przypadku PSL o wiele za mało. Ostatnio Andżelika Możdżanowska w naszym wywiadzie stwierdziła, że potrzebna jest też zmiana mentalnościowa. I trafiła w sedno. PSL musi przestać kojarzyć się z partią, dla której liczą się tylko synekury, stołki i stanowiska, musi też wreszcie realnie otworzyć się na elektorat miejski nie zapominając oczywiście o elektoracie bazowym, który masowo ucieka do PiS, czyli rolnikach. 

Nowy szef PSL zbierał dobre noty jako minister pracy i polityki społecznej, gdzie raczej się daje niż zabiera, co jest pewnym kapitałem także, a może nawet głównie, w walce o wyborców z miast. W przeciwieństwie do Kalinowskiego i Sawickiego i w mniejszym stopniu Pawlaka i Piechocińskiego Kosiniak-Kamysz nie kojarzy się z rolnictwem tylko z zasiłkami i zapomogami. Już na wstępie sprytnie odciął się od wyłącznie rolniczych konotacji, wyjaśniając: - Ludowy nie znaczy tylko „wiejski”, znaczy też „powszechny” i takie będzie PSL. 

Przynajmniej czteroletnia rządowa kwarantanna daje też szansę na to, żeby zerwać z, w dużej mierze prawdziwym, obrazem PSL, który łasi się na wszelkie państwowe stanowiska. Kosiniak-Kamysz musi stanowczo odciąć się od powszechnego myślenia działaczy ludowców, że nepotyzm to coś naturalnego i, że trzeba sobie nawzajem pomagać. Owszem, trzeba, ale nie na koszt państwa. Tu się kłania właśnie zmiana mentalnościowa. 

Dzięki temu, że PSL, w nielicznym składzie, ale jednak, wszedł do sejmu, Kosiniak-Kamysz ma szansę pozycjonować PSL jak merytoryczną opozycję. Może, a nawet musi punktować PiS, rozliczać je z obietnic wyborczych, a także zgłaszać swoje projekty ustaw już bez oglądania się na Platformę. Co ważne jednak, merytoryczny, nie znaczy bezbarwny, czyli taki, jak Janusz Piechociński, którego słuchanie było lepszym sposobem na bezsenność niż liczenie baranów, a na wszystkie pytania dziennikarzy odpowiadał takimi samymi frazesami. Wyrazistość jest potrzebna, bo bez niej w polityce nikt nigdy niczego nie osiągnie.

Piotr Lekszycki/wSensie.pl
Fot. Wikimedia

swiatrolnika.info 2023