Informacje
21-05-2019
Handlowcy bez ograniczeń wykorzystują naiwność kupującego, traktując domniemaną polskość produktów jako chwyt marketingowy. W okresie nowalijkowego szaleństwa, wtedy, gdy najbardziej chce nam się świeżych, rodzimych owoców i warzyw na straganach obok polskich truskawek z powodzeniem sprzedają się borówki z Hiszpanii czy jeżyny z Maroko. Wysoka cena i sąsiedztwo truskawki w kobiałkach nawet nie wzbudzą naszych podejrzeń mimo, że to ten sam produkt co w marketach tylko droższy i inaczej podany.
W dużych sklepach sieciowych natomiast z przyzwyczajenia sięgamy po produkty rodzimych producentów. Niestety te, jak się okazuje, wcale takimi już nie są. W wielu wypadkach dzieje się tak, że firma, jej nowy właściciel, znanej na rynku marki, nie zmienia nazw towarów, logotypów, a jedynie małymi literkami, na tyłach opakowania informuje, że nie jest to już produkt krajowy. Owszem wyprodukowany w Polsce, ale przez „obcego” producenta, któremu, co nie jest dziwne, zależy na własnej gospodarce, własnych dostawcach, rolnikach ect.
Sytuacje takie mnożą się w każdej z dziedzin sprzedaży. Kto, co, gdzie i kiedy kupił, jaki zakład przeszedł w czyje ręce to wiedza powszechna dla zorientowanych w temacie patriotów zakupowych. Typowym, zapracowanym i zabieganym konsumentom, nie wchodzącym głębiej w temat, trudno to zauważyć. A warto wiedzieć, że Animex, firma znana głównie z takich produktów jak Krakus, Morliny, Berlinki to Chińczycy. Jeżeli chcąc kupić polskie wędliny wybieramy Drobimex też nie trafiamy, bo to firma niemiecka, tak samo zresztą jak Balcerzak. Dobrze znany nam i brzmiący swojsko Sokołów to Duńczycy i Finowie, a drób z Drosedu to w rzeczywistości francuskie kurczaki.
Nic jednak dziwnego w tym, że przysłowiowy Kowalski gubi się w tym i myli skoro sklepy organizujące tydzień polski, duże sieci handlowe takie jak Lidl, na swych półkach wystawiają w tym czasie wodę Żywiec, produkt francuskiego Danona czy czekoladę Wedel, która od lat jest w rękach japońskich właścicieli. Nawet Cukier Królewski jest wytworem potężnej niemieckiej firmy Sudzucker, która w latach 90. podczas pamiętnej prywatyzacji wszystkiego co polskie, wykupiła udziały cukrowni Ropczyce.
Ustrzec się przed tym można tylko w jeden sposób, czytając etykiety i choć to wydłuży nasze zakupy do maksimum warto wspierać krajowy przemysł, a nie zagraniczne koncerny.
Daria Plewa
graf. R. Wyrostkiewicz
Polub Świat Rolnika na Facebooku i bądź na bieżąco