Informacje
20-12-2016
Mariusz Marciniak rzecznik prasowy gdańskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej poinformował o skierowaniu do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ aktu oskarżenia wobec pięciu przedsiębiorców próbujących wyłudzić unijne pieniądze za pomocą łapówek. Wspomniany wydział prokuratury wraz z warszawskim CBA prowadził śledztwo w tej sprawie.
Oskarżeni przedsiębiorcy utworzyli dwie firmy (pierwszą z nich w 2008 r., drugą kilka lat później), które deklarowały prowadzenie działalności rolniczej (m.in. uprawę i skup marchwi, pietruszki oraz cebuli). Mogły one korzystać z dotacji unijnych udzielanych przez pomorski oddział ARiMR.
Pierwszej z tych firm z siedzibą w Choczewku niedaleko Lęborka ARiMR przyznała dotację, ale w związku z podejrzeniami dotyczącymi jej działalności, wstrzymała wypłatę części środków w wysokości 76,5 mln zł. Druga spółka z siedzibą w Lęborku dopiero starała się o dotację w wysokości 320 mln złotych.
Reprezentanci obu firmy spotykali się z dyrektorem pomorskiego oddziału ARiMR kilkakrotnie. Oferowali mu łapówkę za pomoc w pozyskaniu środków. Proponowali dyrektorowi 1,5 procent z 396,5 mln zł (łączna wartość środków, o które starali się oskarżeni), czyli prawie 6 mln zł.
Dyrektor pomorskiego oddziału ARiMR zgłosił sprawę CBA. Funkcjonariusze Biura urządzili z jego pomocą zasadzkę. Pod koniec kwietnia 2014 r. doszło do kontrolowanego przez Biuro przekazania pieniędzy.
– Oczywiście dyrektor pomorskiego oddziału ARiMR, jako że zgłosił przestępstwo, nie ponosi w tej sprawie żadnej odpowiedzialności – poinformował Mariusz Marciniak.
Oskarżeni przedsiębiorcy "złożyli rozbieżne wyjaśnienia, częściowo zgodne z ustaleniami poczynionymi w śledztwie". Grozi im kara więzienia od 2 do 12 lat. Zatrzymano ich w 2014 roku. Trafili wówczas do aresztu. Wszyscy zostali zwolnieni po kilku miesiącach. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze w formie dozoru policyjnego, poręczeń majątkowych itp.
Ustalenia śledczych prowadza do tezy, że "założeniem grupy osób skupionych wokół spółek nie była deklarowana produkcja rolna, lecz wykorzystanie istniejących mechanizmów prawnych w celach przestępczych". Według śledczych założyciele obu spółek stworzyli je po to, by "wyłudzić nienależne środki finansowe wielkiej wartości".
Wydajność produkcyjna przynajmniej jednej ze spółek prawdopodobnie była w dokumentach znacznie zawyżana, co umożliwiało uzyskiwanie wyższego niż należne refinansowania inwestycji (przechowalni warzyw, sprzętu mechanicznego, hal, samochodów i linii technologicznych).
Podejrzani wnioskowali również o refinansowanie budynków, linii produkcyjnych i sprzętu, które nie zostały wybudowane lub nie zostały faktycznie kupione. W niektórych przypadkach wartość sprzętu lub nieruchomości była znacznie niższa niż ta wskazana we wnioskach o refinansowanie.
Prokuratura ustaliła, że jedna ze spółek wykorzystywała środki unijne niezgodnie z ich przeznaczeniem. Jedynie minimalne ilości marchwi, cebuli i pietruszki (ich produkcja wiązała się z refinansowaniem) trafiały na rynek. Zamiast tych warzyw grupa produkowała, przechowywała i przerabiała ziemniaki, które nie były objęte refinansowaniem.
W części dotyczącej nieprawidłowości związanych z wykorzystywaniem środków unijnych śledztwo jest nadal prowadzone.
– Przedmiotem zakończonego postępowania były jedynie wątki korupcyjne – zaznaczył Marciniak.
W trakcie śledztwa natrafiono również na inne przestępstwo. Dopuścił się go znajomy jednego z pięciu oskarżonych. Chciał on w 2014 r. uzyskać nominację na stanowisko polskiego ambasadora we Francji. Oferował za pośrednictwem jednego z oskarżonych, w zamian za poparcie zabiegów o stanowisko ambasadora, sfinansowanie budowy dachu jednego z bydgoskich kościołów (jego proboszcz był zapraszany na uroczystości organizowane przez kancelarię ówczesnego prezydenta RP). Mężczyzna usłyszał zarzut składania korupcyjnych propozycji.
tvp.info/pulshr.pl/AZK/Fot.pixabay.com